Home>>Opowiadania (Aktualizowano 19.05.2005)
-----------------------------------------------------------------------------
1 Trąba i inne opowiadania
2 Zima
4 Ale kino
5 Jak żyć
9 Życzenia
10 Baran
11 Odyseya II
12 BCC
14 Charitativa
15 Sen
16 Lej na kolej
18 Alternatywa
19 Lekcja
23 Trudne słowa
25 Wszystko
26 Ślusarz
29.Mów mi ..
30.Blond list
31.Pesyma
32 Podanie
33 Zakaz
34 Uwe a Willi
35 Wynalazczość
39 Sukces to..
40 Syndrom sks
42 Epitafium
44 Genealogia
46 Skleroza
48 Apanaże
50 Siedem cudów
51 E=mc2
55 Flaki
56 Jak rozpoznać niedźwiedzia?
57 Ostatek
58 Raz Putin
63 Kto może poprawiać Pana Boga?
65 Zalewanie
66 Pożegnanie
67 W Cesarstwie Środkowoafrykańskim
68 OjDyrdum
70 Zapominada
Dzień jak co dzień , kończę pracę o 15,00
w Piątek siódmego czerwca dwa tysiące drugiego roku, ale trochę się
guzdrzę. W dali ciemna chmura, pioruny, rzęsisty deszcz. .Jadę autem,
po drodze wstępuję na obiad.
Zjadam apetyczny obiad podany przez
apetyczną kelnerkę, wyczekuję aż deszcz zelży, wskakuję szybko do
samochodu, a już druga fala dzwoni gradem wielkości grochu. Dojeżdżam
50 metrów do skrzyżowania, a tu samochodem wiatr targa , ulewa w
pełni. Jeszcze 100 m i jestem pod domem; przeczekuję burzę i jestem w
ramionach wystraszonej małżonki, bardzo zaniepokojonej.
A to
przecież tylko burza.
W sobotę jesteśmy w sklepie, a tam
przychodzi starsza , zażywna kobitka i do znajomych sprzedawczyń mówi
,że jej auto porwało. Wtrącam natrętnie, że na złodziejstwo nie ma
rady. "To pan radia nie słuchał, ani gazety nie czytał- jedno z
tych trzech aut co wczoraj trąba
powietrzna uniosła i rzuciła kilkadziesiąt metrów dalej było nasze
bidne mitsubishi. Było to wczoraj o 16.10".
Aha , coś mi
świta- podjechałem na miejsce , gdzie onegdaj, 2 minuty wcześniej,
stało moje auto. Zgroza- jedno drzewo ogołocone z gałęzi, drugie
wyrwane z korzeniami, połamane tablice
reklamowe.
...........................................................................................................................................
Jest
jednak opaczność, która auta peugeot 405GL ,o pojemności 1600 ccm
lubi i ochrania.
Jest dzień 2-01-02, Bartek, Monika, Zuzia jadą z Zakopanego
Meldunki:
10 00 jesteśmy już przed Rabką
15 00 jesteśmy już w Rabce
20 00 jesteśmy już za Rabką
06 30 następnego dnia - jesteśmy już w domu(w Oławie)
▲3 . Babcia -laska
Jest długi weekend majowy, Monia z wnuczką
Zuzią, mężem , znajomymi pojechali do górskiej miejscowości Rejviz, w
czeskich Jesenikach.
Znienacka odwiedzamy ich, ale oni poszli na
całodniową przechadzkę.
Kilka razy Halina odwiedza chatę, gdzie
wszyscy są zakwaterowani. Tam krząta się jakiś facet z mniej więcej
czteroletnią dziewczynką.
Wieczorem spotkanie w pełnym gronie.
Owa dziewczynka podchodzi do Haliny i mówi:" A tatuś
powiedział na ciebie "LASKA".
Maj 2001
W ramach akcji odchamiania i umacniania prawowitych poglądów firma funduje kino. Film "Quo vadis", najnowszy szlagier, pobłogosławiony przez JP II.
Seans ma być w czwartek. Zapraszam żonę do kina. Zaproszenie zostało przyjęte z zadowoleniem.
Bilety dostaję w czwartek, zerkam przelotnie na nie- seans o 18.00. Gut. W domu lekka drzemka i gwałtownie się budzimy się o 17.15 Na wszelki wypadek gorączkowo sprawdzam bilety, niestety seans był o 17.00. Ale film jest trzygodzinny więc jest szansa obejrzenia w 2/3 .
Szybka mobilizacja i o 17.36 jesteśmy w
kinie KRAKÓW przy ul Katowickiej w Opolu. A tam spoko, film jeszcze
się nie zaczął. Pytam porządkowego , co jest grane?Ten uprzejmie
wyjaśnia, patrząc na nasze bilety:
- 17.00 to cena biletu
-
18.00 to jednak godzina seansu, ale w przyszły czwartek.
- i
trzeba nosić mocniejsze okulary.
Teraz jest czwartek, dnia
18-tego, godz 17.00
Opole 2001
Opowiastka filozoficzna dla młodzieży młodej i starszej
Onegdaj na przodującym wydziale
filozoficznym przodującego Opolskiego Uniwersytetu ksiądz katecheta
prowadzi niewerbalny wykład z teorii szczęścia.
Na początek wziął
słoik po ogórkach i wypełnił go po brzeg dużymi kamieniami. Potem
zapytał studentów czy ich zdaniem słój jest pełny, a oni to
potwierdzili.
Wtedy ks. profesor wziął woreczek żwiru, wsypał do
słoika i lekko potrząsnął. Żwir stoczył się w wolną przestrzeń między
kamieniami.
Zapytał więc ponownie zapytał studentów czy słoik jest
pełny, a oni ze śmiechem przytaknęli
Profesor wziął woreczek
piasku i wsypał go, potrząsając słojem. W ten sposób piasek wypełnił
pozostał, jeszcze wolną przestrzeń.
Profesor powiedział:
Chciałbym, byście wiedzieli, że w tym jest ukryta głęboka
symbolika (tu podniósł oburącz słoik)- oto naczynie szczęścia i jest
jak Wasze życie.
Kamienie - to podstawowe wartości rodzinne , to
kamienie milowe i węgielne Waszego szczęścia: Wasza rodzina, Wasz
małżonek ,Wasza wiara, Wasze zdrowie, Wasze dzieci-dużo dzieci. Tym
wypełniajcie życie.
Żwir - to inne, mniej ważne rzeczy: Wasza
praca, Wasze mieszkanie, Wasz dom , Wasze auto, Wasze pieniądze.
Piasek symbolizuje cackiem drobne rzeczy w życiu i drobne
pieniądze.
Jeżeli najpierw napełnicie słój piaskiem, nie będzie
już miejsca na żwir ,a tym bardziej na kamienie. Tak jest też w
życiu: Jeśli poświęcicie całą Waszą energię na drobne rzeczy, nie
będziecie jej mieli na rzeczy istotne.
Musicie dbać o rzeczy
fundamentalne - poświęcajcie czas Waszym dzieciom i Waszemu
małżonkowi, dbajcie o zdrowie. Zważajcie przede wszystkim na duże
kamienie - one są tym, co się naprawdę liczy. Reszta to
piasek.
***
Ale zawsze się znajdzie jakiś niedowiarek.
Przed
powtórnym wykładem jeden ze studentów pokazał profesorowi słój
prawidłowo wypełniony po brzeg kamieniami, żwirem i piaskiem. Zapytał
czy ten słój też jest pełny. Ten potwierdził.
Student bez problemu
wlał do słoja jedno piwo. Piwo wypełniło resztę przestrzeni - teraz
słój był naprawdę pełen.
Profesor zdumiony zapytał:
-Czy to też
coś znaczy ?
-Tak -do pełni szczęścia potrzebne jest jeszcze
jedno piwo...
***
Tym zdolnym studentem był mój kolega.
Nie
wierząc mu ,że to kres eksperymentu, powtórzyłem to samo. Z żytniówką
29-06-2002
6 . Opowieść z kluczem 1
Jest czwartek, jadę na targi do
Poznania.
W przeddzień wieczorem nastawiam budzik, oprócz tego
programuję telefon, by rano zgodnie zadzwonili. Ale i tak nie
zdążyli, bo wyprzedziła ich Halina, razem ze śniadaniem i
wałówą.
Zaopatrzony we wszystko wsiadam do auta marki peugeot
, koloru grafitowego i jadę pod dworzec kolejowy, tam go stawiam,
kupuję bilet, spotykam kolegę, oczekuję( opóźnienie), wsiadam do
pociągu.
W pociągu przekładam klucze od samochodu z kieszeni do
kieszeni, potem do teczki, ale teczkę mogę zapomnieć-więc nazad do
kieszeni.
Podróż z przesiadką we Wrocławiu.
Tam godzina
przerwy, gorąca herbatka w bistro, przy okazji rezydenci dworca
proszą o 20 groszy na kubek, dalej jazda w ekspresie do Poznania w
wagonie 7 miejsce 52. Wieszam płaszcz, za chwilę on spada, wrzucam go
na półkę.
Po drodze wysyłam SMS do Doroty, że będę o 9 20 w
Poznaniu. Za chwilę odesemesowuje ona , że już jedzie z Robertem i
czekać będą pod tablicą ODJAZDY.
Po drodze w Pyrach pociąg czeka
nie wiadomo na co, ale w końcu dojeżdża z 20 to minutowym
opóźnieniem.
Dorota z Robertem czekaj, uściski, powitania i
zapraszaj mnie do Mc Donalda. Cieszę się bo jeszcze właściwie w takim
barze chyba nie byłem. Kawka, herbatka, oddaję Dorocie
kopertę i jakiś suwenir, rozstajemy się , bo do mnie dzwonili już
koledzy , że czekają na targach u Winkhausa. Dorota zaś śpieszy
śpiewać.
Przekraczam bramę Targów i jeszcze sprawdzam czy mam
wszystko. Jest beret, rękawiczki, teczka Sporty, zapałki, różaniec,
ale nie ma kluczy od samochodu.
Co tu robić, gdzie mogły
zaginać?
Hipotezy są następujące: wypały w wagonie, wypadły z
barze, ktoś mi wyciągnął z kieszeni, bo są one w małej saszetce ,
podobnej do portmonetki.
Wracam z Targów, w barze szukam na
podłodze, zgłaszam personelowi i zostawiam wizytówkę. Potem idę na
dworzec i w biurze rzeczy znalezionych proszę by w Bydgoszczy (pociąg
jedzie do Gdyni) ktoś wszedł do pociągu i sprawdził, czy tam nie leżą
moje klucze. Obiecuje pani, której przerwałem śniadanko. Nazad na
targi, po drodze jeszcze raz do Maca-nic nie ma. Nie daję za wygraną
i dalej sprawdzam: Sporty, zapałki.....w teczce też nie ma , opukuję
kieszenie- jakieś zgrubienie w górnej lewej kieszeni - gówno, to
okulary.
Na targach nasi dostawcy są gościnni , więc czy może w
takich okolicznościach ,tam i w drodze powrotnej, nie smakować
gorzała? No powiedzcie sami czytelnicy? A pogoda jest właśnie
taka. Poza tym autem swoim przecież nie pojadę.
W przerwach myślę:
czy zgłaszać na policję, do ubezpieczyciela, czy można dorobić
klucze, czy trzeba wymienić zamki ,blokadę i alarm; czy bym się
wytłumaczył, gdyby w międzyczasie mi ukradli auto? Co mnie tu czeka i
ile to będzie kosztować?
Wracam do domu z miną niewyraźną, żona
wyrozumiała, wierzy, ale na wszelki wypadek sprawdza teczkę i ciuchy.
Z rezultatem podobnym.
Na drugi dzień dzwonię do BRZ w Poznaniu -
przeszukali, nic nie znaleźli oprócz gazet i ogryzków.
Rano nie
byłem w nastroju by wziąć telefon komórkowy, więc po powrocie do domu
włączam go i dostaję komunikat z poczty głosowej, nadany przez
pracownika Mc Donalda, w czasie gdy jeszcze byłem w Poznaniu, że
klucze się odnalazły. Jest jeszcze uczciwość w narodzie. Dlaczego ta
wiadomość nie dotarła od razu? Halina stwierdza: tak czułam , że się
odnajdą. A intuicję ma wysokiej klasy, kobiecą.
W domu
euforia, strzelają korki od szampana, powszechne całowanie
się.
Telefon do Doroty, by odebrała klucze i podziękowała, ale ona
może dopiero w poniedziałek , bo wiele wiatr i trzeba chronić
gardło.
Poniedziałek dopiero za trzy dni, trzeba od razu
podziękować dobrodziejowi.
Jak tam zadzwonić, informacja
telefoniczna podaje numer, ale nikt tam nie odpowiada, więc Halina
pyta w opolskich Macach o numer właściwy, ktoś się nawet ofiaruje, ze
tam do kolegów zatelefonuje.
Wyposażany w nowe telefony, męczę się
z dobroczyńcą, wylewnie dziękuję. On relacjonuje, że przy sprzątaniu,
znaleziono klucz od samochodu z kółkiem ,breloczkiem i napisami
ford.
Z zapasowymi kluczami przepycham się przez
zaspy śnieżne, pod dworcem szukam i szukam gdzież to cholerne auto,
przecież go gdzieś tu postawiłem? A umysł wtedy miałem jasny.
W
końcu odgrzebałem go spod czapy śniegu i wróciłem do domu na
rezerwowych kluczach.
W dniu następnym dniu idę ulicami Opola i
znowu czegoś szukam.
Sporty, zapałki.....w teczce też nie ma ,
opukuję kieszenie- jakieś zgrubienie w górnej lewej kieszeni -, to
okulary ?,nie , okulary zostały w domu .
Tu odkrywam , że w
płaszczu, nie chodzonym od dwóch lat, jest na zewnątrz jawna kieszeń,
a w niej....
Opowieść z kluczem 2
Jest wiosna, majowy czwartek, jadę z Haliną na działkę popielić grządki
Rozpalam malucha, jedziemy na odległą działkę. Z auta jeszcze drepczemy 10 min do grządek. A tu niespodzianka- nie wziąłem klucza od altanki.
No to drepczemy z powrotem do
auta, tym do domu, tam drapię się na czwarte piętro. Przy okazji coś
podjadam, załatwiam potrzebę fizjologiczną mniejszą.,
zchodzę.
Rozpalam malucha, jedziemy na odległą działkę. Z auta
jeszcze drepczemy 10 min do grządek. A tu niespodzianka- znowu nie
wziąłem klucza od altanki.
1. Człowiek się rodzi w trudzie i zmęczony
, a żyje, aby odpoczywać (żadna
praca nie hańbi, każda męczy).
2.Kochaj
swoje wygodne łóżko jak siebie samego (dwie
rzeczy muszą być wygodne-łóżko i buty, bo w nich się spędza całe
życie) Odpoczywaj w dzień, abyś
mógł spać w nocy. (łóżko, to
twój najlepszy czworonożny przyjaciel).
3.
Jeżeli widzisz kogoś odpoczywającego - pomóż
mu(ktoś
musi odpoczywać, by ktoś mógł
pracować)
4.Odpoczywaj w
dzień, bo noc może być męcząca (robota
to głupota, picie to jest życie.; wielu
ludzi nie robi nic-i to bez pośpiechu)
5.Praca
jest męcząca, więc należy jej unikać jak ognia(jeśli
praca cię urzeka, to siedź i patrz na
nią godzinami).
6.
Co masz zrobić jutro, zrób
pojutrze- będziesz miał dodatkowe dwa dni odpoczynku (odwrotnie
postępuj z piciem, by nie mieć dwudniowych przerw, a przy okazji
możesz wyschnąć jak wiór; Robota poczeka, a młodość ucieka).
7.
Jeżeli zrobienie czegokolwiek sprawia ci trudność, to zostaw
to innym(ciężka
praca może przynieść korzyści w przyszłości, a lenistwo
przynosi korzyści TERAZ...) .
8.Nadmiar
odpoczynku nie jest śmiertelny (lepiej
mieć brzuch od piwa niż garb od roboty).
9.Kiedy
ogarnia cię ochota do pracy, usiądź , poczekaj - to
przejdzie. (a
jak nie przejdzie, to pracuj ze 100 %-owym wysiłkiem,mianowicie:12 %
w poniedziałek...23% we wtorek...40 % w środę...20 % w czwartek...5 %
w piątek..).
10.
Praca uszlachetnia, odpoczywnictwo uszczęśliwia (wypalony
papieros skraca życie o 2 godziny,
flaszka wypitej gorzałki skraca życie o 4 godziny, dzień pracy skraca
życie o 8 godzin)..
8 . ŻENIĆ SIĘ CZY NIE ŻENIĆ- OTO JEST PYTANIE:
- Tatusiu, czy mam się żenić, czy mam
się nie żenić?
- Synku są dwie możliwości albo się ożenisz, albo
się nie ożenisz. Jak się ożenisz toś przepadł, jak się nie ożenisz,
to są dwie możliwości:
* Albo cię wezmą do wojska, albo cię nie
wezmą. Jak cię nie wezmą, toś przepadł, a jak cię wezmą , to są dwie
możliwości:
* Albo wezmą cię do kuchni, albo wezmą cię do
artylerii. Jak cię wezmą do kuchni toś przepadł, a jak cię wezmą do
artylerii to są dwie możliwości:
* Albo pójdziesz na wojnę, albo
nie pójdziesz na wojnę. Jak nie pójdziesz na wojnę toś przepadł. Jak
pójdziesz na wojnę to są dwie możliwości:
* Albo cię nie
zastrzelą, albo cię zastrzelą. Jak cię nie zastrzelą toś przepadł.
Jak cię zastrzelą to są dwie możliwości:
* Albo pochowają cię na
piasku, albo pochowają cię na lace. Jak pochowają cię na piasku toś
przepadł, a jak cię położą na łące to są dwie możliwości:
* Albo
wyrośnie z ciebie kwiatek, albo wyrośnie z ciebie drzewo. Jak
wyrośnie z ciebie kwiatek toś przepadł, a jak wyrośnie z ciebie
drzewo to są dwie możliwości:
* Albo potna cię na deski, albo
zrobić z ciebie papier. Jak zrobić z ciebie deski toś przepadł, a jak
zrobić z ciebie papier to są dwie możliwości:
* Albo zrobić z
ciebie książki, albo zrobić z ciebie papier toaletowy. Jak zrobić z
ciebie książki toś przepadł, jak zrobić z ciebie papier toaletowy to
są dwie możliwości:
* Albo trafisz do męskiej toalety, albo
trafisz do damskiej toalety. Jak trafisz do męskiej toalety toś
przepadł, jak trafisz do damskiej toalety to są dwie możliwości:
*
Albo użyją ciebie od tyłu, albo użyją ciebie od przodu. Jak cię użyją
od tyłu toś przepadł, a jak cię użyją od przodu, to tak jakbyś się
ożenił!
▲ 9 . Życzenia od Haliny i Władka (taka sobie gadka).
Parkietu kontrolnego w bogatej spółce, połówki na górnej półce, bogatej kolekcji gadów i uśmiechu bez zajadów, dużo wolnego bez azbestowego czasu, beztroskiego życia, dobrej passy, gadzinowej prasy, celnych strzałów mafii, zdobycia Mount Everestu dla gestu, wolności prasy, trafnych wyborów, gradu prestiżowych nagród, spokoju ducha-od ucha do ucha, głębokiego oddechu od codziennośści, samych piątek w szkole menedżerów, godnych przeciwników w polu, szczerych komplementów, wszelkiej pomyślności, codziennych atrakcji, w kinie akcji ,świetlanej przyszłości, potencji w szczerej intencji, hossy na giełdzie, kosy na sztorc, korzystnego horoskopu, zdjęcia na okładce pierwszej strony, przyjęcia do Unii Europejskiej, przyjęcia weselnego i tego owego, miłych sąsiadóww, wiary w sukces, mocy zawsze z Wami, wiary moce czyste, wielu alternatyw, przychylności naszych bogów, tolerancji u innych, snów dziecinnych, własnego odrzutowca,gorączki sobotniej nocy, piwniczki pełnej wina, jak wątroba to wytrzyma, picia w Szczawnicy, szczania w piwnicy, silnej woli jak chłopcy z Woli, wyrozumiałego spowiednika, zamku na piasku Szkocji i Kapadocji, ambitnych planów przed emeryturą, kilku epokowych odkryć w kopalni odkrywkowej Bełchatów , kilku wynalazków, oracji na stojąco, racji żywnośściowej, zniewalającego uśmiechu o wszystkich zębach, szczęśliwego trafu, szerokiego traktu, płomiennych uczuć, pomocnej dłoni prezesa Pomocki, niezawodnej pamięci, nieprzemijającej urody, na Ciebie mody, asa w rękawie, sprawnych, hamulców bębnowych ABS, miękkiego lądowania w pościeli, szybkiego ładowania akumulatora, dużo nadzienia w pączku i jak w maśle, strumieni szampana, kominka w traktorze, rozbicia banku o poranku, recepty na szczęście, zabawy do białego rana i tak dalej, odwagi, cywilnej, wagi silnej, ptasiego mleczka, krówek mlecznych, przygód z happy endem, długich wakacji i polarnych nocy, dużo rodzynek w cieście, mało zbójów w mieście, zmysłowych nocy, gwiazdki z nieba, wiernego prosiaka, celnego oka, sportowego wozu drabiniastego, różowych okularów, ruchu w interesie, buty, interesu w ruchu, stabilnej waluty, zgrabnej figury, potężnej postury, odpowiedniej dziury, siły perswazji, amerykańskiej inwazji, zdolności nadprzyrodzonych, ostatniego dobrego słowa, dobrego smaku, korca maku, własnego sposobu na życie, bez świra o świcie, złotego cielca, w zdrowym ciele -zdrowego ducha, niech jak w zegarze się rucha, od ucha do ucha, właściwych wniosków, widoków na przyszłość w kurnej chacie, podzielnej uwagi, czterolistnej koniczyny, szczęścia w życiu osobistym, sukcesów w pracy, niech Cię nie męczą kacy, miłego zdrowia, domku z ogrodem i basenem z wygódką, weselenia z wódką, eleganckiej limuzyny, samych zwycięstw, spełnienia marzeń, miłych niespodzianek ponurego losu, licznego grona przyjaciół na urodzinach, niewyczerpanych pokładów energii, węgla i nafty, uśmiechu na co dzień u dentysty, drogi usłanej różami, satysfakcji z pracy, genialnych pomysłów, niskich podatków VAT, słodkiego, miłego życia, świeżości spojrzenia i oddechu, głównej wygranej na loterii życia, pozytywnej aury, pogody ducha, pomyślnych wiatrów w ustronnym miejscu, gorącej miłości, gorących posiłków, wygodnych butów nr 46, cudownych wakacji w Chorwacji, szczęśścia, pociechy z wnuków, punktualnych pociągów, nie daj Boże przeciągów, świętego spokoju, samodzielnego pokoju, jachtu, żadnych trosk, piwka naprzeciwko powodzenia u płci przeciwnej, przeciwników słabych, wysokich lotów, stabilnych płotów, rześśkich poranków, pomyśślnośści, trafnych decyzji, intuicji w interesach, prezentów od losu, dużego piętrowego łóżka, pękatego portfela, szerokiej drogiej, miłego szefa, jasności umysłu, niebanalnych wyznań, miłych snów, pewności siebie, wielkiej kolistej fortuny, wielu uśmiechów, bogatego wujka w Ameryce i w Rosji, błyskotliwych ripost, romantycznych wieczorów z porankami, udanych łowów, pasjonującej pracy, szansy na sukces, dużo słodyczy cały czas życzy, pozycji lidera, szampańskiej zabawy aż do rana, mocnej głowy , mocnego dachu nad głowa, samych pozytywnych wibracji, niepotrzebnego wibratora, pełni życia przy pełni księżyca, wielu niezapomnianych chwil, dużo słońca choćby za mgłą, olimpijskiej kondycji, czasem dykcji, pomyśślnośści, jak najmniej zmartwień, za młodu mało smrodu, wyjścia awaryjnego z każdej sytuacji, uwielbienia u podwładnych, szerokiego pasma sukcesów w górnym zakresie częstotliwośści, niezmiennie zielonego śświatła w tunelu, czystego nieba , podobnego sumienia, stu lat życia, końskiego zdrowia na farmie, sławy i chwały, pokaźźnego konta, czarnego kota, manny z nieba, sawanny w Afryce, wysokich wygranych, ciągle nowych rekordów gminy, niskich kosztów reprezentacyjnych orkiestry, bezpiecznych lądowań, wielu ciekawych znajomości na Targówku, wygranych przetargów, sumiennych dłużników, taaaakiej ryby, najwyższego miejsca na podium, najwyższego uznania przez księgowego, dobranego fryzjera, radosnych świat, serca jak dzwon Zygmunta, twardej i podanej pewnej ręki, twardej dolnej części pleców i miękkiego serca, komfortowych warunków, przyjemnych doznań, wielu wzruszeń, mocnej i dużej głowy, drogi do nieba , tego co trzeba, powodzenia, stopy wody pod kilem, krokodyla nad Nilem, dwu spół najwyższych i lekkich odznaczeń, stalowych nerwów, kevlarowych hełmów, zwiększonej produkcji stali narzędziowej; osiągnięcia wyznaczonych celów, pełnego sejfu z dala od syjfa, szczęścia w kartach bankomatowych, kartonów piwa, szczęśścia co forsa nie daje, areału co kwieci się majem, sprzyjającej pogody, sprzyjającej urody, dobrych zbiorów, kolorowych chwil, twórczego podejścia do pracy z wygodnym dojazdem, wykonania pięciolatki choćby i 7 lat, wypranych łat, połamania pióra, góry pieniędzy, nie nędzy, samych słonecznych dni na Rivierze, zdrowego jajka na rowerze, niech cholera nie bierze, uroku co dnia, na psa urok, mnóstwa prezentów, sfory na petentów, udanych negocjacji, serdecznych przyjaciół, udanych wakacji, poczesnego miejsca w Księdze Rekordów Guinessa , większośści w parlamencie, miłego wypoczynku, wesołego towarzystwa, dobrego apetytu aż do dna, szczęśśliwej podroży, złotej jesieni życia, poczucia humoru, wiecznej młodości, licznego potomstwa, nie zawieszającego się komputera, wisielczego humoru, podróży bez kurzu , sławy i chwały, lekkości bytu, pokojowego rozwiązania wszystkich konfliktów, szybkiego rozwoju gospodarczego, hojnych sponsorów, korzystnego układu gwiazd filmu i estrady , miłosnych uniesień, czytelnych instrukcji, cichych wielbicieli/elek i głośnych krzykaczy, mistrzowskich zagrań, dobrej mocy, wielkiej przygody, słodkich snów, wystrzałowej zabawy sylwestrowej, zgranej ekipy remontowej, pomyśślnośści na nowej drodze życia, pociechy z pociechy, lojalnych współpracowników, bujnej wyobraźźni, bujnej rośślinnośści w ogródku, interesujących przeżyć, rodzinnej sto pierwszej atmosfery, pomyślnych wieści, radości życia, pewnego pokrycia, dobrego serca made in Taiwan, pełnego szkła, szkiełka i oka, suto zastawionego stołu i nie oglądania go od dołu, złotej rybki, 3ch życzeń, nawarzonego zimnego piwa w zimie, zasięgu w każdym kręgu, gry fair, nieomylnych decyzji, miejsca w historii i w glorii głównych ról w domu, ochrony polskiej roli, kreatywności, na pohybel kretynom, podroży dookoła świata i najbliższej okolicy, udanych szkoleń bhp, efektywnych poszukiwań geologicznych, choćby to był styczeń, szczęścia w życiu osobistym, sukcesów w pracy, dobrego zdrowia, miłych niespodzianek losu, grona prawdziwych przyjaciół, niewyczerpanych pokładów energii, uśmiechu na co dzień, drogi usłanej różami, genialnych, pomysłów, słodkiego, miłego życia, świeżości spojrzenia, głównej wygranej na loterii, pozytywnej aury, pogody ducha, pomyślnych wiatrów, gorącej miłości, cudownych wakacji, szczęścia, punktualnych pociągów, śświętego spokoju, jachtu, domku z ogrodem i basenem, eleganckiej limuzyny, żadnych trosk, powodzenia u płci przeciwnej, wysokich lotów, rześkich poranków, pomyśślnośści, trafnych decyzji, intuicji w interesach, prezentów od losu, dużego łóżka, pękatego portfela, szerokiej drogi, miłego szefa, jasności umysłu, niebanalnych wyzwań, miłych snów, pewności siebie, wielkiej fortuny, wielu uśmiechów, bogatego wujka, błyskotliwych ripost, romantycznych wieczorów, udanych łowów, pasjonującej pracy, szansy na sukces, dużo słodyczy, pozycji lidera, szampańskiej zabawy, mocnego dachu nad głową, samych pozytywnych wibracji, pełni życia, wielu niezapomnianych chwil, dużo słoņca, olimpijskiej kondycji, pomyślności, jak najmniej zmartwieņ, wyjścia z każdej sytuacji, uwielbienia u podwładnych, pasma sukcesów, niezmiennie zielonego światła, czystego nieba, stu lat życia, sławy, pokaźnego konta, manny z nieba, wysokich wygranych, ciągle nowych rekordów, bezpiecznych lądowań, wielu ciekawych znajomości, sumiennych dłużników, najwyższego miejsca na podium, serca jak dzwon, pewnej ręki, komfortowych warunków, przyjemnych doznań, wielu wzruszeń, mocnej głowy, powodzenia, stopy wody pod kilem, otrzymania najwyższych odznaczeņ, osiągnięcia wyznaczonych celów, szczęścia w kartach, sprzyjającej pogody, kolorowych chwil, twórczego podejścia do pracy, góry pieniędzy, samych słonecznych dni, uroku osobistego, udanych negocjacji, serdecznych przyjaciół, grzecznych dzieci, udanych wakacji, miejsca w Księdze Rekordów Guinessa, miłego wypoczynku, wesołego towarzystwa, dobrego apetytu, złotej jesieni, poczucia humoru, anielskiej cierpliwości przy czytaniu tych życzeņ, wiecznej młodości, licznego potomstwa, nie wieszającego się komputera, sławy i chwały, lekkości bytu, pokojowego rozwiązania wszystkich konfliktów, szybkiego, hojnych sponsorów, korzystnego układu gwiazd, miłosnych uniesieņ, czytelnych instrukcji, cichych wielbicieli, mistrzowskich zagraņ, wielkiej przygody, słodkich snów, wystrzałowej zabawy sylwestrowej, pociechy z pociechy, pociechy z wnuków, lojalnych współpracowników, bujnej wyobraźni, interesujących przeżyć, rodzinnej atmosfery, pomyślnych wieści, radości życia, dobrego serca, pełnego szkła, syto zastawionego stołu, złotej rybki, zimnego, piwa, zasięgu w każdym miejscu, nieomylnych decyzji, miejsca w historii, głównych ról, kreatywności, podroży dookoła świata, udanych szkoleń, efektywnych poszukiwań, pakietu kontrolnego, bogatej kolekcji, dużo wolnego czasu, beztroskiego życia, dobrej passy, celnych strzałów, zdobycia Mount Everestu, wolności, trafnych wyborów, gradu prestiżowych nagród, spokoju ducha, oddechu od codzienności, godnych przeciwników, szczerych komplementów, wszelkiej pomyślności, codziennych atrakcji, świetlanej przyszłości, korzystnego horoskopu, zdjęcia na okładce, miłych sąsiadów, wiary w sukces, wielu alternatyw, przychylności bogów, tolerancji, własnego odrzutowca, gorączki sobotniej nocy, piwniczki pełnej wina, silnej woli, wyrozumiałego spowiednika, zamku w Szkocji, ambitnych planów, kilku odkryć i kilku wynalazków, owacji na stojąco, zniewalającego uśmiechu, szczęśliwego trafu, płomiennych uczuć, pomocnej dłoni, niezawodnej pamięci, nieprzemijającej urody, asa w rękawie, sprawnych hamulców, miękkiego ładowania, dużo nadzienia w pączku, strumieni szampana, kominka, recepty na szczęście, zabawy do białego rana, odwagi cywilnej, ptasiego mleczka, przygód z happy endem, długich wakacji, dużo rodzynek w cieście, zmysłowych nocy, gwiazdki z nieba, wiernego psiaka, celnego oka, sportowego wozu, różowych okularów, ruchu w interesie, stabilnej waluty, zgrabnej figury, siły perswazji, zdolności nadprzyrodzonych, ostatniego słowa, dobrego smaku, własnego sposobu na życie, w zdrowym ciele - zdrowego ducha, właściwych wniosków, widoków na przyszłość, podzielnej uwagi, czterolistnej koniczyny, angielskiej cierpliwości przy czytaniu tych życzeń.
Opole niedziela, 9 maja 2004
Jedziemy do Niemiec, do przyjaciół.
Tam benzyna droga jak cholera, Na wszystko jest rada. Wziąłem więc 3
kanistry, które pozostały jeszcze z czasów Wiecznych Niedoborów.
Przed granicą w Zgorzelcu, na stacji benzynowej, tankuję metodycznie:
zbiornik samochodu- do pełna, zamykam zbiornik wyciągam pierwszy
kanister i do pełna, zamykam kanister, wsadzam do bagażnika
wyciągam
drugi kanister i do pełna, zamykam kanister , wsadzam do
bagażnika
wyciągam drugi kanister i do pełna, zamykam kanister,
wsadzam do bagażnika
wyciągam trzeci kanister i do pełna, zamykam
kanister, wsadzam do bagażnika
a za mną stanął jakiś facet
samochodem czeka i czeka i nerwowo chodzi.
Wreszcie podszedł do
mnie i mówi:
Ile jeszcze mam czekać?
Przecież przy innych
dystrybutorach-odpowiedziałem uprzejmie- jest pusto, to dlaczego się
uparł Pan na właśśnie ten?
Ty stary baranie!
Stary, bo
stary, ale jak on mógł na mnie powiedzieć "Baranie".
czerwiec 1997
▲
11 ODYSEYA
II.
czyli
świecka pielgrzymka do Grecji
Grecję, tzn wyjazd do Grecji,
planowaliśmy już od czerwca roku jubileuszowego. Wspólna znajoma,
Ela, zobowiązała się załatwić wyjazd przez czeskie biuro
podróży Ancora z Šumperka. Ona pracuje w sądzie we Wrocławiu , tam
wiele osób korzystało z usług tego biura. Wiadomo Czesi, naród
solidny.
Coś tam załatwiała, my płaciliśmy jakieś zaliczki, termin
ustalony był na początek października, bo dość mamy naszych słot
jesiennych . Dobiegł czas, wzięliśmy urlopy i heja do Šumperka, tam
zapakowaliśmy się do autobusu i poprzez Rakousko, Italsko na wyspę
Corfu.
Przeszukaliśmy dostępne mapy, ale takiej wyspy tam nie ma.
Ale skoro tam jedziemy, to musi być (po przyjeździe okazało się, że
występuje też pod nazwą Kerkira. Może też było odwrotnie.) .
Jesteśmy
na urlopie, to odpoczywamy, zero wysiłku i pełna beztroska. Mamy
biuro podróży , które za nas myśli i organizuje. Pielgrzymkę
prowadzi zespół trzyosobowy , jeden z nich za, sprawą
spiczastych włosów i brody, ochrzczony został przez nas
D'Artagnan'em. Dostaliśmy też jakiś kwit podróżny, z którego
wynika, że będziemy na wyspie Corfu, w miejscowości Kassiopi.
Po
skompletowaniu składu pielgrzymki pilot zapowiada, że jechać będziemy
autobusem do Bari, tam przesiadka na prom i po dalszych 8-miu
godzinach będziemy na Corfu, a tam nas autobus rozwiezie wg
planu.
Jeszcze kilka uwag organizacyjnych i jedziemy. Telefony
komórkowe mamy, ale z wymianą numerów nie ma się co śpieszyć.
Coś
się zażartowało, coś się wypiło i 24 godziny przeleciały.
W Bari
godzina przerwy, cieplutko, oglądamy wąskie włoskie uliczki
naszej królowej Bony, z sznurami suszącej się bielizny,
zaokrętowujemy się na prom, zwalczamy Beherowką morską chorobę,
trochę śpimy.
Rano budzi nas steward: "Corfu, Corfu" ,
ubieramy się , wychodzimy na pokład rufowy, przepływamy akurat
cieśniną pomiędzy Albanią i wyspą Corfu. Piękne góry po obu
stronach wyrastające z morza. Pięknie się dzień zaczyna.
Statek
dobija do portu Kerkira (Corfu), przyglądamy się jak cumuje rufą, jak
opuszczają trap. Schodzimy i kierujemy się do miejsca, gdzie
wchodziliśmy. Tam porządkowy pokazuje , że trzeba inny wyjściem, więc
idziemy tam, ale widzimy, że w międzyczasie prom już odbija.
Na
nabrzeżu widzimy nasz autobus i naszą grupę, a my , cztery osoby bez
bagaży, dokumentów , pieniędzy, znajomości ichniego języka płyniemy
nie wiadomo dokąd
Z obsługą się nie możemy dogadać, bo oni tylko
po grecku lub angielsku, telefon mi się rozładował, a i tak numerów
teraz potrzebnych nie znam, nie znamy również adresu, gdzie mieliśmy
być rozlokowani.
Teraz sobie przypominam, że w Bari ładowały się
na ten prom ciężarówki tureckie.
Na nasz raban uprzejmie
odpowiedziano "no problem" i coś tam jeszcze
niezrozumiałego. Ale też obudził się mechanik pokładowy, pochodzący z
Jastrzębia.
Wyraziłem pogląd , że u Greków problem się zaczyna
dopiero, gdy statek rąbnie w skałę, co potwierdził nasz późniejszy
wybawca, mechanik. Wytłumaczył, że statek dopłynie do Grecji
kontynentalnej, gdzie przesiądziemy się na jakiś prom z powrotem, a
kursują one gęsto.
"Jest dobrze" z ulgą powiedział
towarzysz podróży i niedoli.
Poprosiłem o naładowanie akumulatora
telefonu, dostałem wtedy nagraną wiadomość z sekretarki automatycznej
od tych, którzy wysiedli wcześniej. Podali nr telefonu pod który
możemy dzwonić, ale jak tu zapamiętać znienacka podaną
dziewięciocyfrową liczbę?
Zadzwoniłem do biura w Šumperku,do
majitela Stratila przedstawiłem naszą sytuację ("pane
Stratil mysme stratili se na możu "),
obiecał, że zadzwoni do pilota, żeby autobus na nas czekał o
13:30.
"Jest dobrze" powiedziałem po cichu, żeby nie
zapeszyć.
Próbowałem się dodzwonić do Jacka, ale bez rezultatu.
Okazało się potem, że on telefon zostawił w domu.
Usłużny mechanik
pomógł nam ulokować się na promie powrotnym i życzył wypoczynku bez
dalszych przygód.
Wysiadamy w Corfu o 13:30, a tam naszego
autobusu ani widu ani słychu. Miało być bez przygód!
Zatoczyliśmy
wielkie koło i znowu znaleźliśmy się w punkcie wyjścia.
Nie było
nam dane szczęśliwie powrócić do Itaki.
Coś trzeba improwizować, w
porcie jest plansza z mapą Corfu, wynika z niej, że jeśli będziemy
się trzymać brzegu i iść na północ, to na 36 km natrafimy na Kassiopi
i że teren jest górzysty. W czasie naszej odysei powstało w Polsce
Centrum Koordynacji Ratownictwa I Poszukiwań , które spontanicznie
zorganizowała Madzia, kryptonim magdzior66@poczta.onet.pl
Otóż
Marek nie miał mojego numeru telefonu, ale gdzieś tam w domu był,
więc telefon do Madzi. Po odszukaniu go Madzia podała mu, oni jej
wiadomość gdzie są, ona do nas itd. Wiemy już , że dotarli do
Kassiopi , że mają nasze bagaże, że na nas czekają. Mamy też ich nr
telefonu.
"Jest dobrze" ponownie stwierdził nasz kolega
Zygmunt.
Na taksówkę nie mamy drachm.
Przekupnia portowego
Halina pyta :"pekaes do Kassiopi?". Ten zrozumiał,
pokazuje w stronę miasta, "kilometrów?"- podniesione dwa
palce, idziemy. Ale jedna informacja to mało, więc Zyga pyta innego
tubylca jw., ten wskazuje w przeciwną stronę, więc zawracamy. Po
drodze wyprzedza nas autobus z napisem Kassiopi, ale na nasze
machanie nie reaguje. Wiemy jednak, że idziemy w słusznym
kierunku.
Doszliśmy wreszcie do przystanku
za miastem. Tam żadnej informacji. Cóż robić, trzeba czekać, jak
pojechał jeden, to pojedzie i następny. Czekamy, czekamy już ponad 2
godziny, już się zmierzcha, a tu nic. Może ten przystanek jest jakiś
wirtualny?
Oczekując nie próżnowaliśmy, Halina zatrzymywała
samochody jadące w domniemanym kierunku, na hasło "Kassiopi"
jedni odpowiadali coś niezrozumiale, inni mówili zaś "ne, ne".
"Sorry" i następna próba.....
Później przeczytaliśmy w
słowniku, że ne to znaczy :TAK.
"Jest dobrze". Nadjechał
wreszcie autobus i po wąskich, krętych drogach dotarliśmy do
Kassapanki, tam natknęliśmy się na przybyłych
wcześniej.
Rozlokowaliśmy się , rozpakowali, ale niezupełnie, bo
po jednej sztuce bagażu brakowało. Otóż Jacek i spółka wzięli te
nasze bagaże, które znali i powiedzieli obsłudze, żeby te
,które zostaną na końcu trasy, przywieźli autobusem.
Autobus miał
być o 20 00, bo zabierał poprzednich turnusowiczów, więc z kolegą
idziemy na spotkanie, po bagaże. Po jego przyjeździe pytamy
muszkietera o nie. On wzrusza ramionami "ne ma". Jak to
możliwe, żeby na końcu trasy nic nie zostało, przecież nikt z
podróżnych nie mógł sobie ich przywłaszczyć, a że coś może zostać to
obsługa autokaru wiedziała i miała mieć baczność na nie. "Ne,
tam nic ne bylo" dodał
kierowca, a pilot zaszył się głęboko w autobusie i nie chciał z nami
rozmawiać.
"Nie jest dobrze" zawyrokował kolega. Zła
passa nas nie opuszcza.
Dodać tu należy, że wszystko, począwszy od
Bari do powrotu za 10 dni do Brindisi, odbywało się w strugach
deszczu. Takich opadów najstarożytniejsi Grecy nie pamiętają
"Ja
ich z torbami puszczę za brak naszych bagaży, bo co to znaczy ,żeby
przewoźnik nie odpowiadał za bagaż" powiedział kolega Zyga,
adwokat, i rozmarzył się: "Ach co to będzie za piękny proces. I
to międzynarodowy"
Proces może i kiedyś wygramy, ale
póki co, to my jesteśmy puszczeni bez toreb. Dzwonimy znowu do
majitela biura podróży, pana Stratila, przedstawiamy mu sprawę("Pane
Stratil, nam bagaż se stratil"),
on przeprasza, prosi o czas by mógł porozumieć się z autobusem i
rezydentem oraz wyjaśnić sytuację.
Za godzinę jest
wiadomość-bagaże się odnalazły i nazajutrz przywiezie je
delegat (rezydent po naszemu).
"Jest dobrze" zawyrokował
kolega Zygmunt.
Tak też się stało za dwa dni.
Dalsze dni
upłynęły nam na przeganianiu deszczu Metaxą, winem, piwem , zorbą i
ich zmienną kombinacją. Słońce to trzeba było wyrywać chmurom z
wnętrzności. Niemniej jednak zdążyliśmy się opalić, pokąpać w morzu,
objechać na moplikach wyspę, odpocząć z dala od hałasów
cywilizowanego świata.
Powrót(w strugach deszczu) to już był
fraszką, a to dzięki nabytemu doświadczeniu. Mianowicie trzymaliśmy
się autobusu jak smród wojska. I chwalić Boga, bo okazja do
niepowrotu się znowu wydarzyła.
Otóż po przyjeździe do portu Corfu
o godz. 23 00 pilotka (poprzednika już nie było) oświadczyła, że prom
do Brindisi odpłynie o "jednej". Upewniam się czy to jest
za dwie godziny?" Ano". Jak się on nazywa - próbuję się
dowiedzieć. "Nejwim".
Chodzimy w pobliżu, a oczy i uszy
otwarte, choć chciałoby się zwiedzić jeszcze port , portowe życie i
miasto. I dobrze, bo za pół godziny przypływa prom i o 23 45
płyniemy już do ziemi włoskiej. W związku z tym ominęła mnie
przyjemność napisania , a Ciebie przeczytania, opowiadania
ODYSEYA III.
Dalsza podróż była już niegodna opisania.
Ojczyzna
powitała nas piękna pogoda . W Polsce najstarożytniejsi Słowianie nie
pamiętają tak upalnego i pogodnego początku października
Po
powrocie do domu robimy wieczór grecki. Wino nalane, Metaxa się
chłodzi, rozpieczętowuję kupiona tam kasetę z melodiami Teodorakisa,
uruchamiam magnetofon i nic. Kaseta jest nienagrana.
Opole, październik 2000
Zuzia (4,1 lat):
-Dziadek, a gdzie ty idziesz?
-Na zebranie.
-Ale jakie zebranie?
-BCC.
-Aha!
.......................................
-Babciu, a gdzie dziadek poszedł?
-Na zebranie.
-I będzie tam "Hej sokoły"?
na 1 osobowieczór [zł]
Opole 31-12-2002
Kawiarnia TEQUILLA Opole
Żarcie i picie 50,00
Muzyka z płyt 50,00
Dodatek za głośność 100,00
_________________________
Razem 200,00
............................................................................................
Nie uwzględniono dodatku za obsługę, bardzo by się przydała.
14Charitativa
Jest rok 1982, wiosna najczarniejszy okres stanu wojennego. W sklepach na półkach tylko ocet. Dorota ma iść do I komunii. Biorę tydzień urlopu i pomagam w budowie kościoła pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego na naszym osiedlu, a ściślej biorąc- pałacu plebanii. Dniówka solidna, do wieczora. Na fajrant biorę kapotę i wychodzę z kanciapy. A tu starzy wyjadacze mówią "poczekaj, bo będą dawać dary". I rzeczywiście zjawia się ksiądz dobrodziej , wręcza nam pakunki żywnościowe. "Bóg zapłać" i idę do domu, tam rozpakowuję dar , wewnątrz jest kartka z napisem: "Dar Kościoła Ewangelickiego w Norwegii dla potrzebujących w Polsce".
Odwiedzamy kolegę (rok 1997) , dawno się nie widzieliśmy, więc toastom nie ma końca. Jednak koniec jest i jest nim sen . Chyba słaby bo budzi mnie serdeczne chrapanie, aż ściany rezonują. Ale jak to możliwe, że dobiega z kibla.
Trzeba sprawdzić ten niecodzienny przypadek.
Sprawdzam- tam mój przyjaciel siedzi na kiblu, przepisowo półrozebrany, wprawia w rezonans wszystko wokoło.
Do dziś minie dręczy pytanie, czy on zasnął przed, czy po.
16 LEJ NA KOLEJ ▲
Poranek
wczesny
Jadę pośpiesznym
Wprost do
Warszawy
Załatwiać sprawy
Pociąg o czasie
Ja w drugiej klasie
Wagon się kiwa
Piję trzy piwa.
Łódź
Niciarniana
W pęcherzu zmiana
Pęcherz nie sługa
A
podróż długa
Ruszam
z tej racji
Do ubikacji
Kto
zna koleje
Wie, jak się leje
To co trzęsie się
W Los Angelesie
Formę osiąga
W polskich
pociągach
Wyciągam łapę
Podnoszę
klapę
Biada, mi biada
Klapa opada
Rzednie
mi mina
Trza klapę trzymać
Łokieć, kolano
Trzymam
skubaną
Celuję w szparkę
Puszczam
Niagarkę
Tryska kaskada
Klapa opada
Fatum
złowieszcze
Wszak szczę jeszcze
Organizm
płynną
Spełnia powinność
Najgorsze to,
że
Przestać nie może
Toczę z nim boje
Jak
Priam o Troję
Chcę się powstrzymać
Ratunku
ni ma
Pociąg się giba
A piwo spływa
Lecę
na ścianę
Z mokrym organem
Lecąc na drugą
Zraszam
ją strugą
Wagonem szarpie
Leję do
skarpet
Tańcząc Czardasza
Nogawki zraszam
O,
straszna męko
Kozak, flamenco
Tańczę,
cholera
Wzorem Astair'a
Miota
mną, ciska
Ja organ ściskam
Wagon się chwieje
Na
lustro leję
Skład się zatacza
Ja sufit
zmaczam
Wszędzie Łabędzie
Jezioro
będzie
Odtańczam z płaczem
La
Kukaraczę
Zwrotnica, podskok
Spryskuję
okno
Nierówne złącza
Buty
nasączam
Pociąg hamuje
Drzwi obsikuję
I
pasażera
Co drzwi otwiera
Plus dawka spora
Na
konduktora
Reszta mi kapie
Na skrót
PKP
Wreszcie pomału
Brnę do
przedziału
Pasażerowie
Patrzą spod
powiek
Pytania skąpe
Gdzie pan wziął kąpiel
Warszawa, Boże!
Nareszcie
dworzec!
Chwilo szczęśliwa
Na peron
spływam
Walizkę trzymam
Odzież
wyżymam
Ach, urlop błogi
Od fizjologii
Ulga
bezbrzeżna
Pociąg odjeżdża
Rusza maszyna
Hen
w dal po szczy...., po szynach.
17. Tu się trzeba
Lubomierz (tu kręcono film" Sami
swoi" ,tu jest Festiwal Filmów Komediowych) w latach
sześćdziesiątych ub. wieku.
Ksiądz proboszcz spotyka w sklepie
pana Szewczyka (który lubiał wypić i zrobił to przed chwilą) i
wyrzuca mu:
- Panie Szewczyk, jak pan mógł od biednej wdowy wziąć
za wykopanie grobu aż 500 zł (ksiądz za pogrzeb też tyle
zainkasował)?
- Proszę księdza
dobrodzieja, to nie tak- kropidłem pomachać, tu się trzeba najebać.
▲18 ALTERNATYWA
- Tato, co to takiego alternatywa?
-
Hmmm... Dokładnej definicji nie pamiętam, ale podam ci przykład.
Wyobraź sobie, ze masz jedna kurę i jakiegoś koguta (może być od
sąsiada) i ta kura znosi ci jajko. Możesz je zjeść na kilka sposobów
albo pozwolić, by wykluła się z niego jeszcze jedna kurka. Ona
również będzie znosić jajka, które możesz zjeść lub pozostawić do
wylęgu. I tak dalej i tak dalej... Po jakimś czasie masz już synku
ogromną fermę, 20 tysięcy kur, one znoszą jaja, ty je sprzedajesz do
sieci hipermarketów, masz odpowiednie zabezpieczenie, wiec bierzesz w
banku kredyty, unowocześniasz fermę, budujesz piękny dom, kupujesz
Merca, inwestujesz i wszystko się kręci. Kury się niosą, ty
zarabiasz, spłacasz kredyty i tak dalej... Aż tu pewnego dnia po
ulewnych deszczach pobliska rzeczka wylewa, w gospodarstwie masz pół
metra wody, wszystkie kury się topią, samochód nie do użytku, a tu
trzeba płacić kredyty... I jak to mówią, synku, jesteś udupiony.
-
No dobra tato, a gdzie tu alternatywa?
- Kaczki synu, kaczki!!!
19 LEKCJA
Pierwszego dnia szkoły, przed
rozpoczęciem lekcji, nauczycielka przedstawia nowego ucznia
amerykańskiej klasie:
- To jest Sakiro Suzuki z Japonii.
Lekcja
się zaczyna. Nauczycielka mówi:
- Dobrze, zobaczymy jak sobie
radzicie z historią. Kto mi powie, czyje to są słowa: "Dajcie mi
wolność albo śmierć"?
W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko
Suzuki podnosi rękę i mówi:
- Patrick Henry, 1775 w Filadelfii.
-
Bardzo dobrze Suzuki. A kto powiedział: "Państwo to ludzie,
ludzie nie powinni więc ginąć"?
Znowu wstaje Suzuki:
-
Abraham Lincoln, 1863 w Waszyngtonie.
Nauczycielka spogląda na
uczniów z wyrzutem i mówi:
- Wstydźcie się. Suzuki jest
Japończykiem i zna amerykańską historię lepiej od was!
W klasie
zapadła cisza i nagle słychać czyjś głośny szept:
- Pocałuj mnie w
dupę pieprzony Japończyku
- Kto to powiedział? - krzyknęła
nauczycielka na co Suzuki podniósł rękę i bez czekania wyrecytował:
-
Generał McArthur, 1942 w Guadalcanal, oraz Lee Lacocca, 1982 na
walnym zgromadzeniu w Chryslerze.
W klasie zrobiło się jeszcze
ciszej i tylko dało się usłyszeć cichy szept:
- Rzygać mi się
chce...
- Kto to był? - wrzasnęła nauczycielka, na co Suzuki
szybko odpowiedział:
- George Bush senior do japońskiego premiera
Tanaki w 1991 podczas obiadu.
Jeden z naprawdę już wkurzonych
uczniów wstał i powiedział kwaśno:
- Obciągnij mi druta!
Na to
nauczycielka zrezygnowanym tonem
- To już koniec. Kto tym razem?
-
Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w
Białym Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka.
Na to inny uczeń
wstał i krzyknął:
- SUZUKI to kupa gówna!
Na co Suzuki:
-
Valentino Rossi w Rio na Grand-Prix Brazylii w 2002 roku.
Klasa
już całkowicie popada w histerię, nauczycielka mdleje, gdy otwierają
się drzwi i wchodzi dyrektor:
- Cholera, takiego burdelu to ja
jeszcze nie widziałem.
Na co odpowiada Suzuki:
- Opozycja, o
składzie rządu koalicyjnego w Warszawie, po ostatnich wyborach.
20 Jak powstaje pomnik?
1. | 7 Mały model
2. | 6 Odlew
3. | 5 Obróbka dłutem
4. | 4 Gładzenie
5. | 3 Odsłonięcie
6. | 2 Przemówienie
7. | 1 Kolacja
Jak powstaje człowiek?
W odwrotnej kolejności
21 Matka jest tylko jedna
Pani na Święto Matki zadała dzieciom
wypracowanie pt "Matka jest tylko jedna".
Nawet Jasio z
rozbitej rodziny tym razem ma wypracowanie. Więc Pani prosi żeby
przeczytał.
Czyta: Wróciłem do domu, a tam matka jak zwykle
leży pijana i krzyczy do mnie: "Jasiu , w lodowce są dwie
półlitrówki, podaj mi je" . Otwieram lodówkę, odwracam się i z
przerażeniem wołam: "Matka, jest tylko jedna!"
22 Czy to przypadek?
Że 26 maja to:
dzień urodzin mojej żony Haliny
dzień urodzin mojej córki Moniki
dzień urodzin córki żony kuzynki
dzień matki i urodzin Haliny, Moniki, córki Anity
Że się 4 czerwca:
urodził się piszący te słowa
urodził się tego samego roku -jego kolega z klasy w szkole średniej
urodziła się tego samego roku -jego koleżanka z pracy
urodził się innego roku -jego kolega z pracy
urodził się nasz Prezydent(Komorowski)
zdawałem maturę
broniłem pracy magisterskiej
odbyły się pamiętne wybory w roku 1989 i rozpoczęła się dekomunizacja w kraju,
a 20 lat później odchodzę na emeryturę i zaczyna się dekomunizacja w firmie
upadł sławetny rząd Olszewskiego
Że w innej pracy mój przełożony urodziny obchodził ode mnie o 1 dzień wcześniej, a podwładny- o 1 dzień później
Że zacząłem to pisać 26 maja rano, a skończyłem 4 czerwca po południu
…........................................................................................................................
Ży w mojij klasi szkoły pudstawowyj trzech batiarow si urodziłu,tak jak ja , w Starym Sioli na Ukraini
…..................................................................
Że jak poszedłem na wojskową komisję poborową, to orzekła ona:
- w wieku 18-tu lat- niezdolność do służby wojskowej z powodu wady płuc
- w wieku 20-tu lat- niezdolność do służby wojskowej z powodu wady serca
- w wieku 30-tu lat-
niezdolność do służby wojskowej z powodu wady kręgosłupa
i nie
przeszkodziło mi to w przebyciu szkolenia wojskowego, ćwiczeń
rezerwistów i dosłużenia się stopnia porucznika
…..........................................................................
Że w
wieku 30 lat miałem chroniczny katar, ból zatok, bóle kręgosłupa,
dyskopatię, lumbago,kłucie w okolicy serca i przeszło to bez
specjalnych zachodów.
Wszystko przechodzi z wiekiem?
….................................................................................................................
Że moi
rodzice urodzili się 19 czerwca, a różnica wieku małżonków
wynosiła:
u nich – 3 lata
u mnie - 3 lata
u Moniki- 3 lata
u teściów- prawie 3 lata
u Doroty- prawie 3 lata
Że drugie połowy córek teściowej są starsi
-najstarszej - o 3 lata
-średniej - o 13 lat
-najmodniejszej- o 23 lata
…..............................................
Że jak wczoraj wiozłem
3 kartony kefirków (kupione o 30%) taniej, pojazd mi się wywalił i 3
kefirki się rozwaliły, to
jakby spod ziemi wyrosło 3 -ch kolesi z
pocieszeniem od jednego z nich:”to nic, ja wczoraj niosłem 3
flachy wódy w reklamówce i wszystko mi się wypierdoliło na bruk w tym
samym miejscu i teraz wyschnięci jesteśmy jak 3 wióry”
----------------------------------------------------------------------------
Że jak zapytali mnie czy się napiję wina, czy wódki, opowiedziałem ”i piwa”
Że jak powstawał zespół tańca ludowego na naszej uczelni i chciałem się zapisać, to instruktor po próbie powiedział: „pan to raczej do chóru”. A w chórze odwrotnie
Że Józef Jerzy Pilarczyk(poseł, minister i opolski działacz partyjny) :
-jest tak podobny do mnie, że na ulicy brano mnie za niego, a w Velkym Mederze(Słowacja) dwóch, zapewne rodaków, na mój widok szeptało: ”o, opolski dygnitarz, opolski dygnitarz”
-tak samo urodził się w I poł XX wieku, kończył wydział rolniczy, pracował dla PGR na Opolszczyźnie, należał do PZPR i był jej działaczem, ma dwoje dzieci i żonę nauczycielkę
--------------------------------------
Że odnalazłem stronę www.archivarius.republika.pl i wysłałem zapytanie (bo córka wchodzi w ten fach):
Na jakie choroby zawodowe narażony jest archiwista.
Pozdrawiam Władysław Baran
Potem zaglądam dokładniej na tę stronę, a tam:
Mam ukończony kurs pracowników kancelarynych( w tym kancelarii tajnych ) oraz
archiwistów zakładowych II stopnia oraz kilka kursów doskonalących .
Włodek Baran
Że Dorota z Robertem od mieszkali w Poznaniu 500 m od jeziora Malta, a my(rodzice) jak tam przyjechaliśmy, to pokazaliśmy im cudy niewidy tego jeziora.
-------------------------------------------------------------
Że
4 czerwca 2004 w Prudniku dostałem mandat za
nieprzepisowe parkowanie. A wlepił mi go posterunkowy Władysław Baran
…..................................................................................................................................................
Że szwagier i szwagierka co roku latem jadą do rodziców i przejeżdżają rokrocznie w pobliżu, przez Opole.
Mają stałe zaproszenie, ale zazwyczaj śpieszą się do domu i nie korzystają z zaproszenia, chociaż czajnik nastawiony i jest pod parą
Ale do czasu aż znarowił się samochód fiat126p i za skrzyżowaniem, gdzie należało skręcić w naszym kierunku, wolał się zepsuć niż jechać dalej
Że Dorocie i Robertowi zdarzyło się to 30 lat później w tym samym miejscu i z tego samego powodu
Że dostałem po studiach nakaz pracy do Lubomierza i pierwszego dnia(30-11-1968) poznałem trzy siostry: najmłodszą w księgarni, średnią na ulicy, najstarszą w pierwszym tańcu na andrzejkach i znam ją do dziś, bo jest moją żoną
-------------------------------------------------------------
Że teściowej powiedzieliśmy: Nie przyjeżdżamy w tym roku 10 sierpnia na Festiwal Filmów Komediowych w Lubomierzu(gdzie mieszka) - Ale przyjechaliśmy, bo zmarła, a pogrzeb 10 sierpnia 2000
----------------------------------------------------------------------------------------
Że jedziemy na groby rodziców Haliny i szwagierki. Jej córka przyjedzie też do Bolesławca i zaprasza na obiadowe spotkanie, ale Halina nie chce robić kłopotu. Jedziemy więc do Bolesławca, potem do Lubomierza i wracamy do domu. Wjeżdżając w okolicy Legnicy na autostradę jakieś auto uprzejmie zjeżdża na lewy pas, umożliwiając nam włączenie się do ruchu, którym jest , jak się trudno domyślić, stalowy rumak zapraszającej.
Że
jest powódź w Małopolsce i na Górnym Śl, ściana deszczu w Opolu, Legnicy, ale nie dalej, bo my jedziemy na groby przodków w Lubomierzu, Lwówku Śl, Bolesławcu i tam bezdeszczowo. A tak ukształtowana linia deszczu się utrzymała do naszego powrotu w godzinach wieczornych
--------------------------------------------------------------------------------------------
Że jedziemy do Pragi w 2007 r , wczesną nocą do Ubytvani(zakwaterowanie) Na Hubalce i ponieważ zboczyliśmy z wyznaczonej trasy, po dłuższym błądzeniu przystanęliśmy na jakimś placu(namesti), pytamy(ptame) jakaś babcię o Hubalkę, a rok później jadąc z innej strony tradycyjnie błądzimy nocą , by zatrzymać się w pełnej niewiedzy na tym samym placu i, pytając jak poprzednio, usłyszeć " sem vam lonskim roci už to mluvila"
Że będąc w praskim barze 'Na Hubalce” zmówiłem się ze Zdenkiem Knedlikem:
który mieszkał, podobnie jak ja, obok Krnova(Karniów, Krnów, Carnovia), ale po drugiej stronie granicy
rano 21 sierpnia 1968 roku, podczas inwazji Czechosłowacji przez wojska Układu Warszawskiego, podobnie jak ja, ani nie atakował, ani nie bronił
obaj byliśmy w stopniu st szeregowca/šikovatela
obaj zostaliśmy wezwani do woja, ale ja tylko na wojskowe szkolenie po skończeniu studiów
obaj się przyglądaliśmy inwazji, ale po swojej stronie granicy
obaj z dumą weteranów wspominaliśmy to rano 21 sierpnia 2008 roku
…..........................................................................................
Że mój najstarszy brat i jego sąsiad rówieśnik
równocześnie poszli do wojska
równocześnie poszli na szkoły oficerskie i je ukończyli
równocześnie dosłużyli się stopnia majora
równocześnie , tj w tym samym dniu brali ślub
równocześnie , tj w tym samym dniu urodzili się ich pierworodni
równocześnie nadano im imię Jerzy
ich pierworodni podobni są do siebie jak dwie krople wody (z przodu, jak się kąpią)
Że mój najstarszy brat i ja równocześnie, na tej samej uroczystej akademii na Studium Wojskowym WSR Wrocław,z okazji święta Ludowego Wojska Polskiego, zostaliśmy uroczyście awansowani. On na majora(oficer starszy), ja na starszego szeregowca
…................................................................................................................
Że najmłodszemu potomkowi córka nadała imię Max
Że
atak dyskopatii dostaję po noszeniu ciężarów, skłonach i przeziębieniu. Przez tydzień, w pocie czoła, wnosiłem deski podłogowe na 4te piętro, układałem z nich podłogę, a atak dyskopatii dopadł mnie 2 tygodnie później przy podnoszeniu deski klozetowej
…........................................................................................................
Że ja(prostata) i żona (nadciśnienie)bierzemy solidarnie ten sam lek (Cardura-lek na przerost prostaty)
--------------------------------------------------
Że
jak byłem młody, to sąsiadka zapraszała mnie bym jadł
wspólnie z Jasiem, bo mu się lepiej jadło,
a jak jestem starszy to
zapraszają mnie, bo im się dopiero wtedy lepiej pije i śmieje
….....................................................
Że
- jak lekarka odkryła u mnie przepuklinę brzuszną, zadzwoniłem do szwagra doktora (chirurg) i zapytałem czy to groźne, to on:
- jak mnie zabolało w kolanie , to dr Wolny(ortopeda), obejrzeniu tego jego rtg:
-
jak mi zaszumiało w uszach i przedstawiłem wyniki analizy krwi i
moczu, to dr Dyk(laryngolog):
zgodnie,
niezależnie od siebie, orzekli za każdym razem, trzykroć, iż będę żyć
100 lat
23 TRUDNE SŁOWA
A.Słowa,
które są trudne do wypowiedzenia, gdy jesteś nachlany:
*
Bezalkoholowi
* Monopol.
* Odwykowy.
* Abstynencja.
B.
Słowa, które są bardzo trudne do wypowiedzenia, gdy jesteś
nachlany:
* Konstytucjonalizm.
* Intelektualny.
*
Prohibicja
* Konstantynopol
*Stół z powyłamywanymi nogami
C.
Słowa, które są absolutnie niemożliwe do wypowiedzenia, gdy
jesteś
nachlany:
* Dziękuję, nie mam ochoty na seks.
* Nie,
już nie piję.
* Nie lubię Was.
* Cześć, idę do domu.
24 Mężczyzną być:
Ø Rozmowy telefoniczne załatwiasz w ciągu 30 sekund.
Ø Większość osób występujących w filmach porno to kobiety.
Ø Wiesz coś o czołgach.
Ø Po przekroczeniu 50 tki wszystko ci wisi
Ø Na 5-cip dniowy urlop wystarcza ci jedna walizka.
Ø Nie musisz kontrolować życia seksualnego przyjaciół.
Ø Możesz samodzielnie otworzy każdy słoik.
Ø Starzy przyjaciele nie współczują ci, gdy przytyjesz.
Ø Na pewno się nie pochlastasz, gdy ktoś płacze.
Ø Twój tyłek nie gra żadnej roli w rozmowach kwalifikacyjnych.
Ø Wszystkie twoje orgazmy są prawdziwe.
Ø Piwny brzuszek nie czyni cię niewidzialnym dla płci przeciwnej.
Ø Nie targasz ze sobą toreb wyładowanych niepotrzebnymi przedmiotami.
Ø Możesz sobie sam upolować żarcie.
Ø W warsztacie wszystko należy do ciebie.
Ø Nigdy nie potrzebujesz czyścić toalety.
Ø Możesz wziąć prysznic i ubrać się w ciągu 10 minut.
Ø Seks nie popsuje ci reputacji.
Ø Nawet jeśli ktoś zapomni cię zaprosić, nadal pozostanie twoim przyjacielem.
Ø Twoja bielizna w opakowaniu po 3 sztuki kosztuje 18 PLN.
Ø Żaden współpracownik nie doprowadzi cię do płaczu.
Ø Nie musisz się golić poniżej głowy.
Ø Nie musisz spać co noc obok owłosionego tyłka.
Ø Nikogo nie interesuje, że w wieku 34 lat jesteś sam.
Ø Możesz napisać swoje imię sikając na śnieg.
Ø Wszystko na twojej twarzy zachowuje naturalny kolor.
Ø Przez 90% czasu, którego nie przesypiasz, myślisz o seksie.
Ø Trzy pary butów to więcej niż dość.
Ø Możesz publicznie jeść banana.
Ø Możesz mówić, co chcesz, bo zwisa ci to, co inni o tobie myślą
Ø Gra wstępna jest dobrowolna.
Ø Nikt nie przerwie swojego świetnego brzydkiego dowcipu, gdy wchodzisz do pokoju.
Ø Mechanicy samochodowi mówią ci cala prawdę.
Ø Kompletnie cię nie obchodzi, czy ktoś zauważy twoja nowa fryzurę.
Ø Zawsze jesteś w takim samym nastroju.
Ø Potrafisz podziwiać Flinta Eastwooda nie pragnąc wyglądać tak jak on.
Ø Znasz przynajmniej 20 sposobów otwierania butelki piwa.
Ø Możesz siedzieć z rozłożonymi nogami niezależnie od tego, co na sobie masz.
Ø Taka sama praca - wyższe wynagrodzenie.
Ø Siwe włosy i zmarszczki wzmacniają twój charakter.
Ø Gówno cię obchodzi, czy ludzie rozmawiają o tobie za twoimi plecami.
Ø Mając do dyspozycji 400 ml plemników na "raz" możesz w piętnastu podejściach podwoić zaludnienie ziemi ( teoretycznie).
Ø Pilot od telewizora należy do ciebie, wyłącznie do ciebie!
Ø Ludzie nigdy nie rzucają okiem na twoja klatkę piersiową kiedy z nimi rozmawiasz.
Ø Kiedy inne chłopaki na imprezie noszą takie same ciuchy, być może, że znajdziesz kumpli na cale życie.
Ø Śmierć księżnej Diany to tylko kolejny nekrolog.
Ø Przygodne, mocne beknięcie będzie zawsze tak dobre, jak oczekiwałeś.
Ø Nigdy nie zmarnujesz szansy na seks, bo "nie jesteś w nastroju".
Ø Filmy porno są kręcone według twoich wyobrażeń.
Ø To, że nie lubisz jakiejś dziewczyny nie wyklucza uprawiania z nią wspaniałego seksu.
25 WSZYSTKO JASNE
Bdaania na pweynym anelgiksim unerriwstyecie wyzakały, ze nie ma znczeania, w jaikej kleojności napsziemy lietry wenąwtrz wryazu, blye tlkyo pirwesza otsataina ltieira błyy na soiwch mijsecach.
Rtszea mżoe być dolnwoie poszamiena, a mmio to bedzięmy w stniae pczyrzetać tkest bez wikszęego prleobmu.
Diezje się tak dleatgo, ze nie cztaymy kzdaej z ltier odelndziie, ale wrayz jkao cłoaść.
(Czyta się przez postrzeganie na poctzku i kocńa wyarzu- ERIC CAMPBELL)
26 ŚLUSARZ
Julian Tuwim |
|
ŚLUSARZ |
SHLOSSER(wesja opolska) |
W łazience coś się zatkało, rura chrapała przeraźliwie, woda zaś kapała ciurkiem |
Chulera, w mojij chawirzy, w łaziency, coś si zatkału, rura chrapała przeraźliwi, woda zaś kapała ciurkim |
Po wypróbowaniu kilku domowych środków zaradczych ( dłubanie w rurze szczoteczką do zębów, dmuchanie w otwór, ustna perswazja etc)-sprowadziłem ślusarza. |
Matuńciu ridna, czegu ja ni robił- wszystki dumowy środki zaradczy ja wypróbował ( taj dłubał ja w rurzy szczoteczku du zembów, dmuchał w otwór, nawet ustnu perswazji przepruwadził ).Ta dzie tam. Taj co-dawaj pusyłać pu ślusarza |
Ślusarz był chudy, wysoki, z siwą szczeciną na twarzy, w okularach na ostrym nosie. Popatrzył spode łba wielkimi, niebieskimi oczyma, jakimś załzawionym wzrokiem. Wszedł do łazienki, pokręcił krany na wszystkie strony, stuknął młotkiem w rurę i powiedział |
Ślusarz był chudy, wysoki, z siwu szczecinu na twarzy,nu taki waływoki, w okulurach na ostrym nosi. Pupatrzył spudy łba wielkimi, niebieskimi uczami, jakimś załzawionym wzrokim. Wlaz du łazienki, pukręcił krany na wszystki strony, stuknuł młotkim w rury i jak ni bałakni: |
Ferszlus trzeba roztrajbować |
Ferszlus trza roztrajbować |
Szybka ta diagnoza zaimponowała mi wprawdzie, nie mrugnąłem jednak i zapytałem: |
Szybka ta diadnoza zaimpunuwała mi wprawdzi, nie mrugnuł ja jednak okim i zapytał: |
A dlaczego? |
Taj czemu? |
Ślusarz był zaskoczony moją ciekawością, ale po pierwszym odruchu zdumienia, które wyraziło się spojrzeniem sponad okularów, chrząknął i rzekł: |
Ślusarz był zaskuczony moju ciekawościu, ale pu pierwszym udruchu zdumienia, który wyraziłu si łypnięńcim znad ukularów, chrzoknuł i walnuł: |
Bo droselklapa tandetnie blindowana i ryksztosuje. |
Bo droselklapa tandetnie blindowano i ryksztosuje. |
Aha-powiedziałem- rozumiem. Więc gdyby droselklapa w była w swoim czasie solidnie zablindowana, nie rykszsowałaby teraz i roztrajbowanie ferszlusu byłoby zbyteczne? |
Aha-bałaknuł ja- rozumi. Więc gdyby droselklapa w była w swojim czasi solidni zablinduwana, nie ryksztusuwałaby teraz i roztrajbuwanie ferszlusu by byłu zbyteczny? |
A no chyba. A teraz pufer trzeba lochowac, czyli mu dać szprajc, żeby śtender udychtować |
A dyć, no ja. A tero pufer trza lochowoć, czyli mu dać szprajc, coby śtender udychtowoć |
Trzy razy stuknąłem młotkiem w kran, pokiwałem głową i stwierdziłem: |
Trzy razy walnuł ja młotkim w kran, pukiwał głowu i stwierdził: |
Nawet słychać. |
Nawyt słychać. |
Ślusarz spojrzał zdumiony. |
Ślusarz spojrzał zakałapućkany |
Co słychać? |
Co sychoć? |
Słychać, że śtender nie udychtowany. Ale przekonany jestem, że jeśli mu pan da odpowiedni szprajc przez lochowanie pufra, to droselklapa zostanie zablindowana, nie będzie już więcej ryksztosować i co za tym idzie, ferszlus będzie roztrajbowany. |
Ta słychać, że śtender nie udychtuwany. Ale przekonany jestym, że jeśli mu pan da odpowiedni szprajc przez lochuwani pufra, to droselklapa zostani zablindowana, nie bedzi już wiency ryksztusować i co za tym idzi, ferszlus bedzi roztrajbuwany. |
I zmierzyłem ślusarza zimnym, bezczelnym spojrzeniem |
I jak nie łypny na ślusarza zimny, bezczelny spujrzeni |
Moja fachowa wymowa oraz nonszalancja z jaką sypałem zasłyszanymi po raz pierwszy w życiu terminami, zbiła z tropu ascetycznego ślusarza. Poczuł, że musi mi czymś zaimponować. |
Moja fachowa wymowa oraz nunszalancja z jaką ja sypał zasłyszanymi pu raz pierwszy w życiu terminami, zbiła z tropu ascetycznego ślusarza. Poczuł, że musi mi czymoś zaimpunować. |
Ale teraz nie zrobię, bo holajzy nie zabrałem. A kosztować będzie reparacja-wyczekał chwilę, by zmiażdżyć mnie efektem ceny-kosztować będzie...7 złotych i 85 groszy |
No tera nie zrobiam, bo żech holajzy nie wezł. A kosztować bydzie reparacja-wyczekał chwili, by zmiażdżyć mnie efektym ceny-kosztować bydzie...7 złotych und 85 fenig |
To niedużo- odrzekłem spokojnie - myślałem, ze co najmniej dwa razy tyle. Co zaś dotyczy holajzy, to nie widzę powodu, żeby miał fatygować się po nią do domu. Spróbujmy bez holajzy. |
Ta to niedużu- odrzekłym spokojni - ja myślał, że co najmniej dwa razy tyli. Co si zaś dutyczy hulajzy, to nie widzy puwodu, żeby miał si katulać po niu du domu. Pupróbujmy bez holajzy. |
Ślusarz był blady i nienawidził mnie |
Ślusarz był blady i ninawidził mni |
Bez holajzy? A jak ja mam bez holajzy lochbajtel krypować? Żeby trychter był na szoner robiony, to tak. Ale on jest krajcowany i we flanszy culajtungu nie ma, to na sam abszerwetyl nie zrobię. |
Ohne holajza? A jak jo mom bez holajza lochbajtel krypować? Co by trychter był na szoner robiony, to ja. Ale on jest krojcowony i we flanszy culajtungu ni mo, to na som abszerwetyl nie zrobiam. |
No wie pan - zawołałem rozkładając ręce - czegoś podobnego nie spodziewałem po panu! Więc ten trychter według pana jest robiony na szoner? Cha cha cha! Pusty śmiech mnie bierze! Gdzież on na litość boga jest krajcowany? |
Nu wi pan - zawołał ja rozkładajunc rency - czeguś pudubnego ja si ni spudziewał pu panu! Więc ten trychter, według pana, jest rubiony na szonyr? Cha cha cha! Pusty śmiech mni skrenca! Gdzieżyż , na lituść boga, jest un krajcuwany? |
Jak to gdzie? - warknął ślusarz - -przecież ma kajle na iberlaufie. |
Jak to kaj? - warknuł ślusarz - -przeca mo kajla na iberlaufie. |
Zarumieniłem się ze po uszy i szepnąłem wstydliwie: |
Zarumienił si ja pu uszy i szepnuł wstydliwi: |
Rzeczywiście. Nie zauważyłem, że na iberlaufie jest kajla. W takim razie - zwracam honor: bez holazy ani rusz. |
Nu, bih me. Nie zauważył ja, że tu wo, na iberlaufii jest kajla. W takim razi - zwracam honur: bez hulazy ani rusz. |
I poszedł po holajzę. Albowiem z powodu kajli na iberlaufie trychter rzeczywiście był robiony był na szoner, nie zaś krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakrypować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie stendra, aby roztrajbować ferszlus, który dlatego źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje |
I pukatulał si pu holajzy. Albowim z puwodu kajli na iberlaufi trychtyr rzeczywiści był rubiony był na szonyr, a ni zaś krajcuwany, i bez hulajzy w żadyn sposób nie udałoby si zakrypować lochbajtyl w celu udychtuwania pufra i dania mu szprajcy przez lochuwanie stendra, aby roztrajbować ferszlus, który dlatego źle działa, że droselklapy tandetni zablinduwano i teraz ryksztusuji. |
27. Opowieść wakacyjna z elementami hommoru
Czerwiec 04 , wypad do Słowacji na
tydzień, na przegonienie reumatyzmu z kości ciepłymi wodami.
Jedziemy przez Głubczyce, potem przez Czechy drogą 57. Tam jakaś
akcja policyjna, bo patrole gęsto rozsiane przy drodze. Przyjaźnie im
kiwamy. W czasie jazdy jest czas na myślenie. Na wysokości Valzskich
Klobouków, w połowie drogi, zaczynam się zastanawiaæ, że
z dwóch terminów dotyczących auta (maj i listopad-ubezpieczenie,
przegląd), to chyba na ten pierwszy przypada przegląd rejestracyjny,
a to oznacza, że auto nie ma aktualnych badaņ diagnostycznych.
Zatrzymuję się, sprawdzam. Potwierdza się prawo mówiące, że jeśli
coś może pójść niepomyślnie, to na pewno pójdzie
Przed
oczami prawdopodobny czarny scenariusz: kontrola drogowa, kara,
zatrzymanie, odholowanie samochodu do Polski, leczenie nerwów zamiast
reumatyzmu.
Co tu robić?
Ale od czego jest moja żona i jej
koronka Panny Pogodnej. Za chwilę niebo się zaciągnęło i zaczął lać
deszcz. Droga stała się momentalnie bezpieczna i nie niepokojeni
przez nikogo dojechaliśmy do granicy Czesko-Słowackiej. Pogranicznik
Czeski życzył nam wypoczynku, a Słowacki przywitał nas „dobry
dień, vozidlowe doklady prosim”. Co jest. setki razy
przekraczaliśmy granice i nikogo nie interesowały dokumenty
samochodu? Potwierdza się prawo mówiące, że jeśli coś może
pójść niepomyślnie, to na pewno pójdzie. Drżącymi rękami szukam
dokumentów Przed oczami już realny czarny scenariusz: kara,
zatrzymanie…..
Ale od czego jest moja żona i jej czarujący
uśmiech do funkcjonariusza straży granicznej. Ten się odwzajemnia
uśmiechem, zapomina o dokumentach i życzy przyjemnego odpoczynku w
Słowacji. Pogoda stabilna, droga dalej bezpieczna. Po drodze
tankujemy przed Trencinem, zwiedzamy to zabytkowe miasto. Skołowany
jestem nadal, ale w chwilowym przebłysku zastanawiam się co właściwie
zatankowaliśmy, bo tam króluje jeszcze benzyna bezołowiowa w różnych
postaciach. Jeśli silnik pracowicie konsumuje bezołowiową, zaraz
będzie jego defekt, odholowanie……
Co tu robić?
Jedziemy z powrotem na stację benzynową, tam dystrybutory rzędem Pb
od91 do 95 i ostatni , gdzie tankowaliśmy - Pb
95Ech ta szczęśliwa ręka.
Dotarliśmy jednak do
Velkeho Medera, nad pięknym modrym Dunajem. Tam do Gustava. U niego
wszystko zajęte, a tu już zmierzcha.. "Nema problema"-mówi
on ,telefonuje bez skutku do znajomych, potem bierze rower, jedzie
szukać kwatery. My za nim samochodem. Za piątym razem- jest trafiony.
Zostawiamy u babci Knedlikovej auto i szybko do baru podziękować
piwem Gustavovi. Piwko, gadka szmatka, piwko, Gustav w końcu zostaje
odwołany przez cholerę-żonę,. Niehonornie z baru przedostatnim
wracać, ale kiedyś trzeba. Noc gwieździsta, wracamy. Dom podobny do
domu, brama do bramy .Gdzie, do diabła, jest nasze lokum, gdzie
babcia Knedlikova? Ludzie, gdzie my mieszkamy, ciśnie się na usta!!?
Sposób poszukiwań i czy dotarliśmy tam przed świtem , niech będzie
słodką tajemnicą piszącego.
Dalej odpoczynek, kąpiele, spacery,
luz-bluz, a pogoda trzyma, zgodnie z zamówieniem.
Aż do ostatniego
dnia, kiedy obudziło nas wesołe słoneczko. W telewizji wiadomość, że
nocą w Bratysławie doszło do strzelaniny tamtejszej mafii z obcą,
która ucieka w nieznanym kierunku. Przynajmniej wiemy, co się będzie
dziać na drogach.
Pora wracać.
Wracamy oczywiście polami,
miedzami, zaułkami, bezdrożami, łęgami, szuwarami, brodami,
dzikimi ostępami, duktami, polanami, połoninami, przesiekami- ogólnie
drogami ostatniej kategorii odśnieżania
Jak się nie trudno
domyślić, podróż przebiegła bez przeszkód. Policja w Słowacji złapała
w międzyczasie bandytów, policja w Czechach regulowała ruch z okazji
międzynarodowych mistrzostw lekkoatletycznych w Ostrawie . I jednych,
ani drugich nie zainteresowały takie drobne przestępce..
▲
28
REWOLUCJA w Berlinie
Jest rok 1918, ponaglani przez Lenina
komuniści postanowili dokonać zamachu stanu.
Proletariacka
rewolucja miała się rozpocząć od opanowania dworca kolejowego Berlin
Hbh. Odział
szturmowy wyruszył o świcie i niebawem wrócił niepyszny.
-dlaczego
wróciliście ?-zapytał Ernst Thelman, Sekretarz Generalny KPD
-
zdrada, ktoś ich poinformował, nie sprzedali nam peronówek- odrzekł
wściekły tow. Wilhelm Pieck, po czym przyjął postawę "spocznij"i
zapytał czy rozkaz na jutro też obowiązuje
PIECK WILHELM (1876–1960), niem. działacz komunist.; od 1895 w SPD, reprezentant jej lewego skrzydła; współzałożyciel Związku ® Spartakusa, uczestnik rewolucji listopadowej w Niemczech 1918; współorganizator KPD, od 1935 jej przewodn. oraz sekr. Kom. Wykonawczego Międzynarodówki Komunist.; deputowany do prus. Landtagu i Rady Państw. oraz Reichstagu (w okresie Rep. Weimarskiej); po dojściu 1933 Hitlera do władzy, na emigracji w Europie Zach.; 1939–45 w ZSRR, współzałożyciel (1943) ® Komitetu Narodowego „Wolne Niemcy”; po wojnie działał na rzecz utworzenia ® SED; 1946–54 współprzewodn. partii wraz z O. Grotewohlem; 1949–60 prezydent NRD.
WILHELM-PIECK-STADT GUBEN, 1961–89 nazwa m. ® Guben w Niemczech
▲ 29. Mów mi
Rok
1972, Lubomierz(tu kręcono film "Sami Swoi"), wychodzi za
mąż siostra żony, jest koniec wesela, nikt za kołnierz nie wylewał.
Szwagier Edek ma łysinę, podobnie teść Władysław (ale przez
wszystkich wołany: Witek). W pewnym momencie ten ostatni , w
przypływie serdeczności, mówi:
- Ty łysy, ja łysy - mów mi Witek
Ja mam na imię Władysław, kolejny zięć miał na imię Witold.....
▲30. Blond list
Kochany synu!
Piszę do Ciebie tych
kilka linijek żebyś wiedział, że do Ciebie piszę. Więc jeśli
otrzymasz ten list to znaczy, że dobrze, bo do Ciebie dotarł. Jeśli
go nie otrzymasz, to poinformuj mnie o tym, wyślę go jeszcze raz.
Ostatnio ojciec przeczytał w pewnej ankiecie, że najwięcej
wypadków zdarza się kilometr od domu, dlatego zdecydowaliśmy się
przeprowadzić dalej. Dom jest wspaniały; jest tu pralka, chociaż nie
jestem pewna czy jest sprawna. Wczoraj włożyłam do niej pranie,
pociągnęłam za sznurek i pranie gdzieś wsiąkło.
No ale cóż,
pogoda nie jest tu najgorsza. W tamtym tygodniu padało tylko dwa
razy. Pierwszy raz padało trzy dni, drugim razem - cztery.
Jeśli chodzi o tą kurtkę, którą chciałeś, wujek Piotr powiedział, że jeśli ci ją wyślę z guzikami, które są ciężkie, to będzie drogo kosztowało, więc oderwałam guziki i włożyłam je do kieszeni.
Ojciec dostał pracę, jest bardzo dumny, ma
pod sobą jakieś 500 osób. Kosi trawę na cmentarzu. Nie widzieliśmy za
to wujka Izydora, tego który umarł w tamtym roku. I on i Stryj Bazyli
już nie pije, jutro będą już 2 dni.
Twoja siostra Julia, ta, która
wyszła za swojego męża, wreszcie ma rodzić. Nie znamy jeszcze płci,
dlatego ci nie powiem jeszcze czy bedziesz wujkiem czy ciocią. Jeśli
to dziewczynka, twoja siostra chce nazwać ją po mnie, ale to będzie
dziwne nazwać swoją córkę "mama". . O właśnie urodziła,
zapytałam położną czy syn, odpowiedziała, że nie. To co ona urodziła
może wnuka?
Gorzej jest z twoim bratem Jasiem. Zamknął samochód i
zostawił w środku kluczyki. Musiał iść do domu po drugi komplet, żeby
nas wyciągnąć z auta. Jeśli będziesz się widział z Małgosią, pozdrów
ją ode mnie. Jeśli jej nie będziesz widział, nic jej nie mów, bo i po
co; albo nie- pozdrów jej męża.
Twoja mamusia
P.S.
Chciałam ci włożyć parę groszy do listu, ale zakleiłam już kopertę.
Teraz sobie przypomniałam, że już Ci o tym wszystkim pisała, dlatego
nie czytaj tego listu, bo i po co.
▲ 31 Pesyma
1. Nigdy nie jest tak źle, żeby nie
mogło być gorzej.
2. Nie licz na to, że będzie lepiej.
3.
Jeśli jest dobrze, to znak, że twoje życie się pogorszy. Co się
polepszy, to się spieprzy
4. Światełko w tunelu to tylko znak
nadjeżdżającego pociągu.
5. Ludzie mówią ci komplementy, aby cię
oszukać.
6. Zawsze znajdzie się silniejszy od ciebie.
7. Nie
licz na to, że siłę pokonasz inteligencją.
8. Jeśli ktoś jest
słabszy, to na pewno jest mądrzejszy.
9. Jeśli ktoś jest twoim
przyjacielem, to stracisz jego przyjaźń.
10. Wróg pozostanie
zawsze wrogiem.
11. To co ci się podoba nie będzie podobało się
innym.
12. Życie jest długie i szare.
13. Ludzie to debile.
14. Jesteś tylko człowiekiem.
15. Wszelkie przejawy
oryginalności będą tępione.
16. Najlepsze jest za tobą.
17.
Jeśli lubisz przyrodę, to na pewno wdepniesz w gówno.
18. Im
wyżej podskoczysz z tym większej wysokości spadniesz.
19. Za
dobre uczynki nie ma nagrody.
20. Nigdy nie doceniasz tego co
masz, tęsknisz dopiero wtedy, gdy to stracisz.
21. Kula ziemska
jest przeludniona i zanieczyszczona.
22. Jeśli nie jesteś
rasistą, to możesz paść jego ofiarą, bo znajdzie się rasista o innym
kolorze skóry.
▲
32
Podanie
Wielce Szanowny Panie Prezydencie
Uprzejmie proszę o zwolnienie mnie z zaszczytnego obowiązku
pełnienia służby wojskowej ze względu na trudną sytuację rodzinną, w
jakiej się znalazłem. A mianowicie: Mam 24 lata i ożeniłem się z
wdową w wieku 44 lat. Moja żona ma córkę w wieku 25 lat. Tak się
złożyło, że mój ojciec ożenił się z córką mojej żony. Tym samym, mój
ojciec stał się moim zięciem, gdyż poślubił moją córkę. W związku z
tym, jest ona jednocześnie moją córką i macochą. Mojej żonie i mnie
urodził się w styczniu syn. To dziecko jest bratem żony mojego ojca,
czyli jego szwagrem. Jednocześnie, będąc bratem mojej macochy jest
moim wujkiem. Czyli - mój syn jest moim wujkiem. Żona mojego ojca,
czyli moja córka powiła na Wielkanoc chłopczyka, który jest
jednocześnie moim bratem, gdyż jest synem mojego ojca, i wnukiem,
ponieważ jest synem córki mojej żony. Jestem więc bratem mojego
wnuka, a będąc mężem teściowej ojca tego dziecka, pełnię jakby
funkcję ojca mojego ojca, pozostając bratem jego syna. Jestem wobec
tego własnym dziadkiem.
Dlatego proszę uprzejmie Pana Prezydenta
o zwolnienie mnie ze służby wojskowej, gdyż o ile mi wiadomo, prawo
nie zezwala powoływać do wojska jednocześnie dziadka, ojca i syna z
jednej rodziny. Wierząc w zrozumienie mojej sytuacji przez Pana
Prezydenta, pozostaję z poważaniem
▲
33
Zakaz
Boleści żołądka, idę do dra Gołąbka. Doktor podejrzewa
wrzody żołądka i tłumaczy , że np piwo i wino zwiększają wytwarzanie
soków żołądkowych, te podrażniają wrzody , a te podrażniają mnie .
-W
związku z tym zakazuję Panu picia niskoprocentowych alkoholi.
Jak
się nie stosować do takich zaleceń tu, w kraju nad Odrą?
-----------------------------------------------------------
Aleksander Fredro |
|
Paweł i Gaweł |
|
Paweł i Gaweł w jednym stali domu |
Uwe und Willi w jednym familoku żyli |
Paweł na górze, a Gaweł na dole; |
Uwe nawierchu a Willi na dole. |
Paweł, spokojny, nie wadził nikomu, |
Uwe spokojny nie wadził nikomu. |
Gaweł najdziksze wymyślał swawole. |
Willi larmowoł choćby w stodole. |
Ciągle polował po swoim pokoju: |
To hund, to hazok, ciepoł w nich ryczkami, |
To pies, to zając - między stoły, stołki |
ryczoł i wrzeszczoł i durch trzaskoł drzwiami. |
Gonił, uciekał, wywracał koziołki, |
Znerwowoł sie Uwe i złazi do niego |
Strzelał i trąbił, krzyczał do znoju. |
i pado " Willi, jo nie strzymia tego." |
Znosił to Paweł, nareszcie nie może; |
A Willi na to:" Co komu do jemu, co jemu do komu, |
Schodzi do Gawła i prosi w pokorze: |
ty pieroński giździe jo jest u sie w domu." |
- Zmiłuj się waćpan, poluj ciszej nieco, |
Nazajutrz Willi na szislongu chrapie |
Bo mi na górze szyby z okien lecą. - |
a tu mu z gipsdeki coś na kichol kapie |
A na to Gaweł: |
Zerwoł sie z szislonga i leci na góra. |
- Wolnoć, Tomku |
Klup, klup. Zawarte. Filuje bez dziura. |
W swoim domku. - |
"Herr Jezus" co widzi, cołko izba w wodzie |
|
a Uwe z wędkom siedzi na komodzie. |
Cóż było mówić? Paweł ani pisnął, |
"Was machst du, Uwe?" "Fisze sobie łowie". |
Wrócił do siebie i czapkę nacisnął. |
"Ale Uwe, dyć mie kapie po gowie" |
Nazajutrz Gaweł jeszcze smacznie chrapie, |
A Uwe na to: "Co komu do jemu, co jemu do komu, |
A tu z powały coś mu na nos kapie. |
ty pieroński giździe jo jest u sie w domu" |
Zerwał się z łóżka i pędzi na górę. |
|
Stuk! Puk! - Zamknięto. Spogląda przez dziurę |
|
I widzi... Cóż tam? Cały pokój w wodzie, |
|
A Paweł z wędką siedzi na komodzie. |
|
Co waćpan robisz - Ryby sobie łowię. |
|
- Ależ, mośpanie, mnie kapie po głowie! |
|
A Paweł na to: |
|
- Wolnoć, Tomku |
|
W swoim domku. |
|
|
|
Z tej powiastki morał w tym sposobie: |
|
Jak ty komu, tak on tobie. ---------------------------------- |
35
WYNALAZCZOŚĆ
▲
Mężczyzna
odkrył broń, wynalazł polowanie.
Kobieta
odkryła polowanie, wynalazła futra.
Mężczyzna
odkrył kolory, wynalazł malowanie.
Kobieta
odkryła malarstwo, wynalazła makijaż.
Mężczyzna
odkrył mowę, wynalazł konwersację.
Kobieta
odkryła konwersację, wynalazła plotkę.
Mężczyzna
odkrył rolnictwo, wynalazł jedzenie.
Kobieta
odkryła jedzenie, wynalazła dietę.
Mężczyzna
odkrył handel, wynalazł pieniądze.
Kobieta
odkryła pieniądze i to zrujnowało mężczyznę.
----------------------------------------
▲ 36 To nie istnieje
Policjanci
z poznańskiej komendy miejskiej są zdumieni: sprowadzić
fikcyjnie
auto - to już było. Ale zarejestrować je i wstawić do
nieistniejącego
autokomisu? Potem sprzedać i ukraść auto, którego nie ma?
- To już
rewelacja! - ironizuje jeden z policjantów.
A było tak: trzej
Wielkopolanie dogadali się z dwoma pracownikami wydziału
komunikacji
poznańskiego magistratu. Przynosili im holenderskie i
belgijskie
karty pojazdów. Do tego dowody zakupu aut, zaświadczenia
odprawy
celnej i badania techniczne. Urzędnicy rejestrowali auta, a
dowody
rejestracyjne przekazywali zleceniodawcom. Szkopuł w tym,
że samochody
zostały wymyślone, a dokumenty sfałszowane. Urzędnicy
wiedzieli o tym,
dlatego za każde zalegalizowane auto dostawali od
1 do 2 tys zł. To
dopiero początek: zalegalizowane auta widma były
ubezpieczane od kradzieży
i wstawiane do trzech autokomisów pod
Koninem i Lesznem. Ale autokomisy
też istniały tylko na papierze -
komentuje policjant Do autokomisu widma
po auto widmo przychodził
zatem klient widmo. W rzeczywistości jeden z
pomysłodawców tego
interesu szedł do prawdziwej firmy leasingowej w
Poznaniu i
podając się za klienta widmo, oznajmiał, że chce kupić auto
w
leasing. Ta przelewaja pieniądze na konto autokomisu widma -
dzielili się
nimi organizatorzy, a część odpalali fałszerzowi i
urzędnikom. Szajka nie
miała zamiaru płacić rat za samochody,
których nie ma, więc zgłaszała
kradzież auta, które nigdy nie
istniało. A policjanci szukali auta,
którego nie było. Po czym
umarzali sprawę ze względu na brak sprawców.
Żeby było śmieszniej,
po umorzeniu kradzieży towarzystwo ubezpieczeniowe
wypłacało
firmie lesingowej odszkodowanie za niby-kradzież. Co w tej
sprawie
nie jest widmem? Pieniądze.
Doliczono się 50 aut, za które firmy
leasingowe zapłaciły 3 mln zł.
Zatrzymano dwóch pracowników
wydziału komunikacji w Poznaniu oraz
człowieka, na którego
zarejestrowano jedno z fikcyjnych aut.
Poszukiwani są
organizatorzy przekrętu.
Policjanci żartują, że ci również mogą
nie istnieć."
Polak
potrafi.......
▲
37
Skąd te dzieci?
Tata, jak przyszedłem na świat?
- No
dobrze, mój synu, kiedyś musieliśmy odbyć tę rozmowę:Tata poznał mamę
na chatroomie, Później tata i mama spotkali się w cyberkafejce i w
toalecie, mama zechciała zrobić kilka downloadów z taty memory stika.
Jak tata był gotowy z uploadem, zauważyliśmy, że nie
zainstalowaliśmy żadnego firewalla.
Niestety, było już za późno,
żeby nacisnąć „ cancel” albo „escape”, a i
meldunek ;”Chcesz na pewno ściągnąæ plik?”już na
początku skasowaliśmy w opcji „ustawienia”. Mamy
antywirus już od dłuższego nie był uaktualniany i nie poradził sobie
z taty robakiem.
Więc nacisnęliśmy klawisz „enter” i
mama otrzymała komunikat „ Przypuszczalny czas kopiowania 9
miesięcy”.
KSIĘGA
I: GOSPODARSTWO
Cichy wieczór na Litwie, owczarz owce maca
A
Tadeusz po studiach do domu powraca
Chce usprawnić rolnictwo, do
pracy aż wzdycha
Ale Wojski natychmiast daje mu kielicha
Pod
wpływem alkoholu Tadzio czując Wenę
Podrywa własną ciocię, starą
Telimenę
A Asesor z Rejentem kłócą się przy wódce
Wreszcie
wszyscy posnęli. Dalszy ciąg już wkrótce.
KSIĘGA II: ZAMEK
Pośród
krat, baszt i różnych innych dupereli
Siedzi Hrabia po mieczu,
pochwie i kądzieli
Zaś Gerwazy oparty na swym Scyzoryku
Opowiada
mu serial o starym Stolniku
Co Jackowi Soplicy nie chciał dać swej
córki
Więc tamten go - i słusznie - uwalił z dwururki
Hrabia
pije z Gerwazym i zemstę przysięga
Zaś Woźny pędzi bimber. Tu
kończy się księga.
KSIĘGA III: UMIZGI
Wszyscy idą na grzyby.
Wybucha panika
Bo krótkowzroczny Sędzia zeżarł
sromotnika
Szczęściem kapitan Ryków co tam był akurat
Wrzasnął
: "Wy jemu dajtie skorje dienaturat.
Na truciznu - trucizna."
Sędzia chwycił flaszkę,
Ucałował odbitą na niej trupią
czaszkę
Wypił, huknął jak wszystkie pułki artylerii
I
wyzdrowiał. Niestety, koniec trzeciej serii.
KSIĘGA IV: DYPLOMATKA
I ŁOWY
Lud prosty w wiejskiej karczmie szykuje powstanie
Zaś
Hrabia z Tadeuszem robią polowanie
Lecz że obaj pijani kiepsko im
się wiedzie
I każdy zamiast jednego widzi dwa niedźwiedzie
Aż
dopiero ksiądz Robak wybiegłszy zza krzaka
Wygrzmocił misia pałą
jak Ryndszus Polaka
"Pałą?" - zdziwił się Wojski - "A
gdzie ksiądz ją znalazł?"
"Dał mi ją przeor Kiszczak".
Dalszy ciąg już zaraz.
KSIĘGA V: KŁÓTNIA
Asesor pił Jarzębiak,
Rejent ćpał Wiśniówkę
Jankiel z Woźnym Protazym chlali
Pejsachówkę
Telimena Vistulę obciągała bratu
Gdy klucznik
wleciał z okrzykiem: "Biorą do Senatu!"
Zaraz tam
pogonili wypluwając płuca
Płócienniczak, Gargamel, brat Glempa i
Guca
Z tym, że jakoś do Izby Wyższej nie trafili
Więc są w
izbie wytrzeźwień. Dalszy ciąg po chwili.
KSIĘGA VI:
ZAŚCIANEK
Słynie szeroko w Litwie Dobrzyński Zaścianek
Spożyciem
alkoholu, ilością skrobanek
Pieśniami, które nuci lud
prostolinijny
Czasem jakaś głodówka, strajk protestacyjny
Lud
przyciśnięty nędzą, szlachcic mazowiecki
Za kilka marek pacierz
odmawia niemiecki
Zaś miejscowej starszyźnie profesor
Wisłocka
Doradza, jak dać dupy. Teraz dobranocka.
KSIĘGA VII:
RADA
Szlachta radzi jakby tu pozbyć się Moskali
Nadjeżdża pędem
Hrabia, strasznie konia wali
Wiezie wieść, że jak słychać z plotek
i przecieków
Ksiądz Jankowski masowo nawraca Ubeków
"Jezu!"
- krzyknął ksiądz Robak - "To dopiero kino!
To przez to pół
kościoła mam zapchane gliną!"
Wzburzona tym niechlujstwem
szlachty cała zgraja
Wyrusza na Soplicę. Teraz będą jaja.
KSIĘGA
VIII: ZAJAZD
Podkomorzy miał właśnie obalić Pershinga
Gdy
wleciał cwałem Hrabia, w dłoni lśni mu klinga
Za nim szlachta
szturmuje dwór, kuchnie, piwnice
Gerwazy lewą dłonią pochwycił
Soplicę
I z okrzykiem" "Soplico! Giń kanalio
chytra!"
Odbiwszy główkę wypił Soplicy pół litra
Ale zaraz
uczciwie wszystko zwrócił z pluskiem
Padł i zasnął. W następnej
księdze przyjdą Ruskie.
KSIĘGA IX: BITWA
Szlachta związana w
pęczki leży chłop przy chłopie
Patrząc, jak brzydki Moskal polską
wódkę żłopie
Major Płód Telimenę już dosiadał gwałtem
Gdy
kwestarz Robak wjechał swoim starym autem
I wykrzyknął basem:
"Ściągnąć z niej tę carską glizdę!"
Za późno! Płód
wystrzelił. Salwa poszła w izbę
A cała rota jegrów poszła spać do
piachu
W następnej księdze nasi będą wiać na Zachód.
KSIĘGA X:
EMIGRACJA
Nazajutrz wszyscy zbiegli do Napoleona
Tylko ksiądz
Robak nie mógł, bo akurat kona
Kona, kona, aż zgłodniał. Zerwał
jabłko z krzaka
Nadgryzł je i w środku też ujrzał robaka
"Cześć
kuzynie" - rzekł robak. Ksiądz zasłonił lica
I wyszeptał:
"Spierdalaj, jam Jacek Soplica"
"Wiedziałem" -
mruknął Sędzia - "Już od pierwszych kartek"
Koniec
księgi. W następnej wkroczy Bonaparte.
KSIĘGA XI: 1812
O roku
ów! Kto cię widział na Litwie i w Rusi
Ten wiedział, że ten burdel
źle się skończyć musi
Tłok, że nie ma na czym usiąść, co najwyżej
w kucki
Poniatowski, Dąbrowski, Wałęsa, Piłsudski
Jankiel miast
poloneza majofesa grzmoci
Zosia płacze, bo Tadzia złapała na
cioci
A z RFN-u już wraca stara wołowina
Co ją kiedyś skradł
Hitler. Łoj, zbliża się finał!
KSIĘGA XII: KOCHAJMY SIĘ!
Pije
szlachta przy Wiejskiej ulicy skupiona
Zdrowie Sędziego, Zosi i
Napoleona
"Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!
I
prezydent tych Stanów, pan Obama kochany."
Nikt nie chodzi do
pracy, wszędzie dzwony dzwonią
Towarzysze pancerni do spowiedzi
gonią
Bonaparte ocipiał i na Moskwę rusza
No, tu na szczęście
koniec Pana Tadeusza.
KSIĘGA XIII: GEOPOLITYKA
Już się przed
Litwą przyszłość rysowała lepsza
Gdy nagle krzyk się podniósł:
"Napoleon spieprza!"
Faktycznie, cesarz nawiał w
kapciach i w negliżu
"Aj, waj" - zmartwił się Jankiel -
"Uciekł do Paryża"
W tejże chwili od wschodu wśród
gromkich okrzyków
W kufajce i walonkach wszedł kapitan Ryków
I
rzekł patrząc życzliwie na szlachtę struchlałą:
"Nu, wot my
znowuż razem". I tak już zostało.
39 SUKCES to,
4 lata
- nie sikać w majtki
12 lat - mieć przyjaciół
18 lat - posiadać
prawo jazdy
20 lat - uprawiać seks
35 lat - dużo zarabiać
60
lat - uprawiać seks
70 lat - posiadać prawo jazdy
75 lat - mieć
przyjaciół
80 lat - nie sikać w majtki
▲ 40 Syndrom sks
(starość, kur.a, starość)
Trudy życia jeszcze pestka,
kiedy jest się przed czterdziestką,
Lecz gdy piaty krzyżyk stuknie,
tam coś łupnie, tam coś puknie,
tu coś pęknie, tam wysiądzie,
wzrok zmętnieje, błędnik zbłądzi,
pęcherz puści, wzwód zawiedzie,
z hemoroidem trudno siedzieć.!
W stawach strzyka, w sercu pika,
dupa boli po zastrzykach.
Szczeka z dziąsłem nie pasuje,
klimakterium humor psuje.
Gęba zmienia się w rzodkiewkę,
gdy prostata ściśnie cewkę.
Tętno tętni jak sto koni,
w uszach dzwon Zygmunta dzwoni.
Sypie piach w maszyny tryby,
w głowie łupież, w butach grzyby....
Jeszcze gorzej jest niewiastom,
tu za sucho, tam za ciasno,
tu obwisnąć coś potrafi,
z tym by trza do mammografii.
W krzyżu młotem bólu gruchnie,
papierosem z gęby cuchnie !
Czas wciąż kradnie brak pamięci,
reumatyzm w pałąk skręci.
Człek się potknie, coś ukłuje,
czasem się jak Zombi snuje !
Przed oczyma mu ciemnieje,
aż do reszty nie zgłupieje.
W mózgu śmietnik i badziewie......
W końcu NIC już prawie nie wie.....
OPRÓCZ JEDNEJ RZECZY MOŻE.
ZA ROK BĘDZIE JESZCZE GORZEJ
---------------------------------------------------
▲ 41
Kobieta powinna mieć:
-
trzy rzeczy białe: skórę, zęby, ręce;
- trzy czarne: oczy, brwi,
rzęsy;
- trzy czerwone: wargi, policzki i paznokcie;
- trzy
długie: ciało, włosy, ręce;
- trzy krótkie: zęby, uszy i stopy;
- trzy wąskie: usta, talię i kostkę;
- trzy tłuste: ramiona,
uda i łydki;
- trzy delikatne: palce, włosy i wargi;
- trzy
małe: głowę, podbródek i nos. ▲
42 EPITAFIUM
(na grobie
Krystyny Szpak( 1947-1991)
Jesień serce niepokoi
Smutkiem spina
uśmiech lata
Myśli śledzą przemijanie
A co po nas?
Co
zostanie?
Z naszych pasji
Z naszych marzeń
Jaki bez nas
będzie świat?
Wszystko wokół tak się zmienia
Jaka jest kraina
cienia?
Natłok myśli umysł burzy
Czy me życie się powtórzy?
Czy
się tam odrodzę wiosną?
Czy tam w niebie kwiaty rosną?
I czy
tam spotkamy siebie?
Jak to Panie jest tam-w niebie?
…............................................................................................................................................
43
Jak
przeklinać
(Rota
klątwy Kościoła Świętego, wygłaszana uroczyście podczas mszy temu
przeznaczonej -z książki „Śladami klątwy” Józefa Siemka.
LSW 1988)
„Niech
szczezną z głodu, pragnienia, wskutek nagości i wszelkiego rodzaju
utrapienia. Niech znoszą nędzę, choroby zaraźliwe i wszelkie męki.
Własność ich niech będzie przeklęta. Niech żadne
błogosławieństwo, żadna modlitwa na nic im się nie przyda, lecz
raczej obróci się w przekleństwo.
Przeklęci niech będą
zawsze i wszędzie. Przeklęci niech będą w nocy, w dzień i o
każdej godzinie; niech będą przeklęci w domu, poza domem; niech będą
przeklęci w polu i na wodzie; niech będę przeklęci od wierzchołka
głowy do podeszwy stóp swoich. Ich oczy niech będą ślepe, ich
uszy głuche, ich usta nieme; ich język niech przyschnie do
podniebienia. Niech ręce nie chwytają, niech wszystkie ich członki
będę przeklęte
Niech będę przeklęci stojąc, leżąc, siedząc,
cacando (czyli srając i siusiając – przyp JS). Niech będę
pochowani jak psy albo osły. Niech żarłoczne wilki pożrą ich ciała.
Niech diabeł i aniołowie jego wciąż im towarzyszą”.
Mam 34 lata i ożeniłem się w wdową w wieku
lat 44. Moja żona ma córkę w wieku lat 25.tak się złożyło. że mój
ojciec ożenił się z córką mojej żony. Tym samym. mój ojciec stał się
moim zięciem,. gdyż poślubił moją córkę. W związku z tym jest ona
jednocześnie moją córką i macochą.
Mojej żonie i mnie urodził się
w styczniu syn. To dziecko jest bratem żony mojego ojca. czyli jego
szwagrem. Jednocześnie, będąc bratem mojej macochy jest moim wujkiem.
Czyli mój syn jest moim wujkiem.
Żona mojego ojca, czyli moja
córka. powiła na Wielkanoc chłopczyka. który jest jednocześnie moim
bratem, gdyż jest synem mojego ojca. i wnukiem, ponieważ jest synem
córki mojej żony. Jestem więc bratem mojego wnuka. a będąc mężem
teściowej ojca tego dziecka, pełnię jakby funkcję ojca mojego ojca,
pozostając bratem jego syna. Jest wobec tego własnym dziadkiem.
Po
co mi to było?
Stary wiarus opowiada na lekcji patriotyzmu w szkole podstawowej:
-Kochane
dzieci, jest wojna, jest rok czterdziesty trzeci
Siedzimy w
okopie, chłop przy chłopie
Jemy chleb, aż tu
nagle-JEB!...
-Tu niewinne dzieci, o Boże!. Jak Pan tak może? -
przerywa mu katechetka
- Przepraszam... no i zapomniałem, muszę
zacząć od nowa:
Kochane dzieci, jest wojna, jest rok
czterdziesty trzeci,
Siedzimy w okopie, chłop przy
chłopie
Jemy chleb, ale zabrakło soli. A jak tu coś nie
przypierdoli...
- O Chryste Panie, niech Pan już przestanie-
załamuje ręce opiekunka.
- Przepraszam. A.. o czym to ja? Aha:
Kochane dzieci, jest wojna, jest rok czterdziesty trzeci
Siedzimy w okopie, chłop przy chłopie
Jemy chleb, ale
zabrakło soli..No i zapomniałem
- A jak tu coś nie
przypierdoli -chórem podpowiadają dzieci.
- Aha.A taki chuj!
Poszliśmy w bój.
▲
Kałapućko cierpiał na zaniki pamięci.
Pewnego dnia, gdy przyszli do niego goście, zaczął opowiadać, że
teraz leczy się u bardzo dobrego lekarza. Przyjaciele zapytali więc,
jak ów medyk się nazywa.
– No właśnie, miałem na końcu
języka... Pamiętacie może, był taki grecki poeta, w starożytności,
taki ślepy...
– Homer. Ten lekarz ma na nazwisko Homer?
–
Nie, nie. On napisał taką epopeję, o tym jak Grecy tłukli się pod
takim miastem, które próbowali zdobyć...
– Zdobywali Troję.
To co, ten lekarz podobnie się nazywa? Albo mieszka na takiej
ulicy?
– Nie, nie. Tam był taki wódz tych, no, Greków, taki
główny...
– Agamemnon?
- Tak! No i on miał brata,
jak mu tam...
– Menelaosa. Ale co to ma wspólnego z
lekarzem?
– Zaraz mówię. I tam był taki wódz trojański,
który temu Mene... jak mu tam, uprowadził żonę.
– Aaaa,
Parys! Ten lekarz nazywa się Parys?
– Nie. Ta żona, co on ją
uprowadził, to jak miała na imię?
– Helena.
–
Właśnie. Helenaaa! Helenkaaa – Kałapućko woła do żony myjącej w
kuchni naczynia. – Jak się nazywa ten mój lekarz?
47
Radziecka biblia. ▲
Rzecz
się dzieje w radzieckiej szkole przycerkiewnej, pop opowiada uczniom
historię stworzenia świata:
Adin raz priszoł pop k'swaim uczenikam
i skazał:Nu rebiata, cwiety wy mai zołotyje - siewodnia raskażu ja
wam a tom, kak Bog sdiełał swiet. Spierwa ni chuja na swietie nie
było. Bog sideł w swojej komnatie, czochraja swaju biełoju borodu i
ni ch.ja nie diełał. Adin raz priszoł Bog do swaju baby i sprasił:
"Nu, baba, skażi ty mnie - sdiełat' li swiet, ili niet?"
"Kak ty choczesz - atwietiła baba - tak Ty Bog". I Bog
sdiełał swiet. - znaczitsa: sołnce, łunu, ziemliu, zwiozdy I Bog
sdiełał toże oczeń krasiwowo parienia. Eto był Adam. On swabodno
guliał, kuszał i srał gdie papało.Adin raz priszoł Adam k'Bogu i
skazał: "Tawariszcz Bog, sdiełaj mienia babu". "Na
chuj tiebia baba?" - sprasił Bog. "jebatsa choczet, a u
mienia baby niet!" I Bog sdiełał jemu babu. Eto była Jewa, blat'
praklataja. Ani swabodna gulali, kuszali i jebalis' skolko ugodno i
srali gdie popało. Adin raz priszoł Bog k'ludiam i skazał: "Nu
rebiata, cwiety wy mai załatyje, u mienia w sadu nachoditsa adna
jabłoń, katora imiejet oczeń krasiwyje jabłaki. No pizdnut' ich wam
nie nada! Kak by wy padpizdili chatia adno jabłoko, tak ja was w
ch.jam iz Raja wybraszu."No Jewa, blat' praklataja, padpizdiła
dwa kiłagrama jabłok pierwowo sorta. I tak Bog prisłał k'nim Michaiła
Archangieła, katoryj ich w chujam iż Raja wybrasił.Kagda Adam
naszołsa na Ziemlie, on s'razu pastupił w Krasnuju Armiu. Adin
malcziszka w szkolie padniał ruku i sprasił: "Tawariszcz Pop,
Tawariszcz Pop - mnie każetsa, szto Krasnoj Armi totczas jeszczio nie
było!""Durak s tiebia, malcziszka - skazał pop - Krasnaja
Armia była, jest' i budiet wsiegda!
------------------------------------------------------------------------------------
48
APANAŻE
ZAWODOWE:
*
Minister: porsche, whisky i artystki.
* Poseł: mercedes, koniaki i
kociaki.
* Dyrektor: opel i szparka -sekretarka.
* Kierownik:
fiat, wyborowa i koleżanka biurowa.
* Pracownik umysłowy: autobus,
czysta czerwona i własna żona.
* Pracownik wykwalifikowany:
motocykl, 2 piwa i byle dziwa.
* Robotnik: łopata, taczki i d..a
sprzątaczki.
* Chłop: bimber, kilka uli i d..a krasuli.
--------------------------------------------------------------------------
49 Dobór pracowników ▲
1. W zamkniętym pokoju umieścić 400 cegieł.
2. Wpuścić nowo zatrudnionych do pokoju z cegłami, zamknąć drzwi.
3. Zostawić ich samych sobie, wrócić po 6 godzinach.
4. Ocenić sytuację:
a. Jeżeli liczą cegły, dać ich do księgowości.
b. Jak liczą po raz drugi, dać ich do audytu.
c. Jak porozrzucali cegły po całym pokoju, dać ich do działu inżynieryjnego.
d. Jak układają cegły w przedziwnym porządku, dać ich do planowania.
e. Jak rzucają w siebie cegłami, dać ich do działu obsługi.
f. Jak śpią, dać ich do działu zabezpieczeń.
g. Jak pokruszyli cegły na gruz, dać ich do działu informatyki.
h. Jak siedzą bezczynnie, dać ich do kadr.
i. Jak mówią, że przetestowali różne kombinacje i szukają dalszych, ale nie
ruszyli ani jednej cegły, dać ich do sprzedaży.
j. Jak już wyszli do domu, dać ich do marketingu.
k. Jak się gapią przez okno, dać ich do planowania strategicznego.
l. Jak gadają między sobą, a nie przełożyli ani jednej cegły, pogratulować im i dać ich do zarządu.
m. Jak się obłożyli cegłami w taki sposób, żeby nie było ich widać ani słychać - dać ich na listy wyborcze do parlamentu.
----------------------------------------------------------------------------------------------
50 Siedem cudów ▲
7 cudów socjalizmu
Każdy miał pracę
Mimo, że każdy miał pracę, nikt nic nie robił
Mimo, że nikt nic nie robił, plan wykonywano w 100%
Mimo, że plan wykonywano w 100% ,nigdzie niczego nie było
Mimo, że nigdzie niczego nie było, każdy wszystko miał
Mimo, że każdy wszystko miał, wszyscy kradli
Mimo, że wszyscy kradli, nigdy nigdzie tego nie brakowało
7 cudów kapitalizmu
Nie ma pracy
Mimo, że nie ma pracy, wszyscy pracują
Mimo, że wszyscy pracują, plan nie jest wykonywany
Mimo, że plan nie jest wykonywany, wszędzie wszystko jest
Mimo, że wszędzie wszystko jest, nie każdy jednak wszystko ma
Mimo, że nie każdy jednak wszystko ma, kradną jednak ci, co mają
Mimo, że kradną jednak ci, co mają, nigdy nikogo nie złapali ▲
-----------------------------------------------------------------------------------
Einstein z Berlina:
-
Jeśli moja teoria względności (E=mc2) się
potwierdzi, to Niemcy powiedzą o mnie-to Niemiec, Szwajcarzy- to
Szwajcar, a Francuzi-to wielki naukowiec
Jeśli się nie potwierdzi,
to Francuzi powiedzą- to Szwajcar, Szwajcarzy- to Niemiec, a Niemcy-
to Żyd
Jóźku z Łyczkowa:
Idy ja
sobi pu Unten den Linden w Berlini, a tam jakiś stary, pełechaty Żyd
wyciąga do mni reńki i bałaka: "E..e..e " , nu tu ja mu
mówi:" em ce kwadrat".
I wici co? Un tu wzioł
zapamientał, zapisał, upublikował i , jak to Żyd, fury fosrsy na tym
zrobił.
----------------------------------------------------------------------------------
Po Wielkiej Październikowej Rewolucji Proletariackiej towarzysz Lenin ukazał policzyć komisyjnie wykształconych.
1 Staje przed Wysoką Komisją sfatygowana żenszczina:
-A gdie ty rabotała piered riewalucju?
-Nu, na darogie
-Rabotała?
-Nu, rabotała
-Piszi Wania- "bladż" (ku..wa)
2 Staje przed Wysoką Komisją elegancka, wyfiokowana dama:
-A gdie ty rabotała piered riewalucju?
-Nu, na darogie
-Rabotała?
-Nu, stała
Piszi Wania-"darożnyj inżynier"
--------------------------------------------------------------------------
▲ 54 A gienierał wystarczy?
Ubiegałem się w roku 1985 o członkostwo w ekskluzywnym klubie Związku Działkowców Polskich, a do tego trzeba było mieć kwalifikacje do uprawy ogrodu. Staję przed Wysoką Komisją, a komisarz pyta:
- Kwalifikacje są?
- Tak, dyplom rolniczego technika
- Mało
- A to wystarczy?-i pokazuję dyplom rolniczego inżyniera .
- Nie
(A trzeba było mieć świadectwo z dwudniowego szkolenia kandydatów na działkowiczów)
==================================
▲ 55 Flaki
Jestem w Warszawie w roku 1969, wstępuję do Baru "Flaczek" na Marszałkowskiej, a tam rarytas-flaki wołowe. Zapach flaków w całym pomieszczeniu, miejscowi się nimi zajadają.
A ja zrobiłem w tył zwrot, bo przecież znam zapach krowieńca.
===================================
▲56 Jak rozpoznać rasę niedźwiedzia?
Należy z całej siły kopnąć niedźwiedzia w jaja i uciec na drzewo...
I jeżeli
wchodzi za tobą na drzewo jedząc po drodze liście, to jest to miś koala...
wchodzi za tobą na drzewo i cię zjada, to jest to niedźwiedź brunatny...
nie wchodzi na drzewo tylko nim potrząsa aż spadniesz ( i wtedy cię zjada) to na pewno jest to grizzli...
biegniesz dookoła i za cholerę nie ma drzew, to prawdopodobnie jest to niedźwiedź polarny...
niedźwiedź nie reaguje, to jest to miś pluszowy
---------------------------------------------------------------------------------
▲57 Ostatnia chwila
Na łożu śmierci leży 80-latek - kochany mąż, ojciec i dziadek. Dookoła zebrała się cała rodzina. Żona, wszystkie dzieci, wnuki oraz kilkoro prawnucząt. Wszyscy w milczeniu wpatrują się w sufit tudzież w podłogę, czekając na zbliżającą się chwilę... Nagle ciszę przerywa dziadek i rzecze:
- Zdradzę wam swój największy sekret... Ja naprawdę nie chciałem się żenić i zakładać rodziny. Miałem wszystko: szybkie kobiety, piękne samochody, sporo przyjaciół i kasę na koncie. Ale pewnego wieczoru znajomy rzekł do mnie:
- "Ożeń się i załóż rodzinę bo nie będzie ci miał, kto podać szklanki wody, kiedy będzie ci się chciało pić na łożu śmierci."
Od tego momentu słowa te nie dawały mi spokoju. Postanowiłem radykalnie zmienić swoje życie.
Ożeniłem się, zbudowałem dom, spłodziłem potomków, posadziłem drzewo, dokupiłem gruntu.
Skończyły się wyskoki z kolegami na piwo. Teraz wyskakiwałem tylko do nocnego po gerberki dla was, dzieci moje. Wieczorne dyskoteki z dziewczynami, zamieniły się w wieczorne oglądanie seriali z żoną... Pieniądze z konta zostały przeznaczone na fundusze inwestycyjne dla was kochane dzieci. Swawolne dni sprzed małżeństwa odeszły jak wiatry
Zawsze miałem przed oczami tę ostatnią szklankę wody, a właściwie jej brak.
I teraz, o ironio losu, kiedy leżę na łożu śmierci ... - wiecie co? Wszystko na nic.
- Co? - wszyscy zdumieni wpatrują się w staruszka.
-Nie chce mi się, ku.wa, pić!
------------------------------------------------------------------------------------------------------
▲ 58 Raz Putin
Na cmentarzu Piskaiewskim w Moskwie wywaliło nagrobną płytę Grigorija Jefimowicza Rasputina(1689-1916) i ukazał się winowajca-potężny kutas. A tu szkoła blisko i rebionki chodzą. Więc zakryto granitową płytą
Na drugi dzień znowu wywaliło płytę i widok był znów gorszący, więc dodano jeszcze więcej pierwowo sorta stali(klasy A-III, gatunku 34GS) i betonu( C100/115), zabetonowano na job mat',a nieboszczyka, na wszelki wypadek, odwrócono o 180 o
Za tydzień przyszła pilna nota MSZ USA od Condolizy Raiz i Hillary Rodham Clinton do prezydenta
"Wy już nie raz , Putin , odgrażaliście się rakietami i nie bałyśmy się, to Waszego ch...ja też się nie wystraszymy"
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
▲ 59 Opowieści biblijne
Siódemkę
skreśl
(dlaczego 7 pisze się -przekreślone?)
I zstąpił Mojżesz z góry Synaj dzierżąc kamienne tablice z przykazaniami.
„Mów ty z nami, a my będziemy cię słuchać” zawołał lud. I zaczął Mojżesz odczytywać kamienne tablice, a doszedłszy do siódmego przykazania „ Nie będziesz cudzołożył”. Naówczas cały pobożny lud żydowski, słysząc grzmoty i błyskawice oraz głos trąby i widząc górę dymiącą, przeląkł się i drżał, i stał z daleka. I zakrzyknęli do Mojżesza:
„Siódemkę skreśl, siódemkę skreśl....”
Mędrcy ze Wschodu
Gdy zaś dzieciątko narodziło się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu tej nocy wyruszyli w drogę do Jerozolimy, by oddać Mu pokłon
Na szlaku co rusz na gwieździstym niebie ukazywał się świetlisty znak z napisem i niebawem skreśślała go kosmata dłoń, krogulcze paznokcie mająca. A owe napisy głosiły:
- azali wyprawy krzyżowe?
- azali inkwizycja?
- azali 2000 lat chrześcijaństwa?
- azali JP II?
A oto jasność, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię i ujrzeli jak Św Józef wyszedłszy ze stajenki, rozpostarł szeroko ramiona, i rozedrganym wielkim głosem zawołał do stropionych przybyszów
- A miał być syn!!
Rozmnożenie chleba
To rzekł Jan, który tam był do, Tomasza:
Potem Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki ,pięciotysięczny tłum, a był on głodny. Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: "Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby”. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając i dając każdemu.
Odrzekł mu Tomasz: „Uwierzę , że Chrystus rozdzielił pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby na pięciotysięczną rzeszę pielgrzymów, ale nigdy nie uwierzę, że syci oni byli”
W Kanie Galilejskiej
Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa, który przemienił tam wodę w wino, i Jego uczniów. Następnego dnia On, bracia i uczniowie Jego leżeli pokotem na podłodze, gdzie pozostali jeszcze. A Szymon Juda zawołał głosem wielkim „Wody” A nikt mu jej nie podał. Wtedy Szymon Juda zawołał ponownie głosem większym „Wody” . Tedy podniósł się Chrystus i ujął naczynie. To widząc Szymon Juda zawołał z rozpaczą w głosie:
„Tylko nie Ty, tylko nie Ty”
Burza na jeziorze
O zmierzchu uczniowie Jego zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawiali się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus usnął strudzony; Jezioro burzyło się od silnego wichru, a uczniowie byli pełni niepokoju i obudzili Nauczyciela. Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do brzegu. I podążyli za Nim ,a przestraszyli się wpadając w otchłań wodną. Wołali „Panie toniemy” On zaś odwróciwszy się rzekł do nich: "Po palach głupcy, po palach"
Ostatnia wieczerza
I poniósłszy kielich Jezus doznał głębokiego wzruszenia i tak oświadczył: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wypijmy ten kielich goryczy bo jeden z was Mnie zdradzi tej nocy". I spoglądali uczniowie jeden na drugiego niepewni, o kim mówi. Jeden z uczniów Jego imieniem Judasz zagryzł wargi nie wyrzekłszy słowa.
I ucztowali oni dalej, gdy Jezus kolejny raz uniósł kielich rzekł. "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wypijmy ten kielich goryczy bo jeden z was Mnie zdradzi tej nocy"
Jeden z uczniów Jego imieniem Judasz zagryzł wargi , nie zdzierżył wszak i rzekł w te słowy do Szymona Piotra
„Mistrz jak już zassie, to zawsze pije do mnie”
----------------------------------------------------------------------------------------
60 Analiza wiersza
Wiersz jednozwrotkowy, trzywersowy z rymem sylabowym, z równomiernie
rozłożonym akcentem. Podmiot liryczny wyraża swoje głębokie zadowolenie z otaczającego go świata, przepełnia go kwitnący stoicyzm i szczęście, które człowiekowi żyjącemu we współczesnym zamęcie może dać tylko otaczająca go przyroda. Dla podmiotu lirycznego nawet zanurzona w błękicie wody część żaby jest pretekstem do euforii. Szybko poruszające się słońce sugeruje wczesne lato, kiedy świat zwierzęcy budzi się z otchłani zimy.
Puenta liryku jest jednoznaczna i łatwo odczytywalna, oddaje doskonale szybkość i złożoność ruchu słońca, które przecież nie jest istotą ludzką i nie może, jak określa poeta, zap... sensu stricte.
Uwagę zwraca użycie wulgaryzmów, których znajomość świadczy o ludowych korzeniach poety i głębokiej więzi ze społeczeństwem.
W moim rozumieniu autor chciał się tym utworem odwdzięczyć środowisku, w którym wyrósł, za oświecenie i trud włożony w zapewnienie mu należytego wykształcenia.
Szkoda, ze tak mało w dzisiejszej poezji wierszy o tak pogodnym nastroju.
A oto sam wiersz!
Słońce w górze zapierdala,
Żaba w wodzie dupę moczy,
Kurwa, co za dzień uroczy!
----------------------------------------------
▲ 61 Jaki to samochód?
1) Ma o wiele lepsze przyspieszenie niż inne tego typu
2) Nie znasz pojęcia „polskie drogi”.
3) Możesz przejechać próg zwalniający z dwukrotnie wyższą prędkością
4) Nigdy nie musisz sprawdzać poziomu oleju, płynów, stanu ogumienia.
5) Po zapaleniu się lampki ciśnienia oleju, możesz jeszcze spokojnie
przejechać 200-300km.
6) W ogóle nie wymaga mycia i sprzątania wewnątrz.
7) Zawieszenie umożliwia ci przewożenie dowolnie ciężkich ładunków.
8) Wszelkie niepokojące dźwięki i stuki z silnika eliminujesz poprzez podkręcenie radia.
9) Nie potrzebujesz żadnych alarmów, auto można zostawić wszędzie, nawet otwarte i z kluczykami w środku.
10) Auto jest wodo i piasko odporne, można jeździć po plaży, jak i po strumieniach.
No więc co to za samochód ...?
Prawidłowa odpowiedź: ywobżułs
------------------------------------------------------------------
▲ 62 Ten nasz wiek
Czy masz już dość XXI wieku?
Jeśli tego nie wiesz, wystarczy sprawdzić, czy występują u Ciebie poniższe symptomy. Masz dość XXI wieku, gdy:
1. Przy uruchamianiu mikrofalówki próbujesz podać hasło.
2. Od lat nie ustawiasz pasjansa przy pomocy prawdziwych kart.
3. Pytasz kolegów z pracy, siedzących tuż obok per mail, czy mają ochotę na piwo, a oni wysyłają odpowiedź również pocztą elektroniczną "OK., daj mi 5 minut".
4. Masz 15 różnych numerów telefonu pod którymi możesz złapać 3 członków swojej rodziny.
5. Paplasz per e-mail wiele razy w ciągu dnia z jakimś typem z Ameryki Pd., choć jeszcze nie rozmawiałeś w tym roku z sąsiadem.
6. Kupujesz sobie nowy komputer i tydzień później jest on już przestarzały.
7. Przyczyną zerwania kontaktów z przyjaciółmi jest fakt, iż nie posiadają adresu mailowego.
8. Nie znasz ceny znaczka pocztowego na list.
9. Być zorganizowanym według Ciebie oznacza - posiadać różnokolorowe karteczki, które można wszędzie przykleić.
10. Większość dowcipów, które znasz, przeczytałeś w internecie.
11. Podajesz nazwę firmy, gdy wieczorem w domu odbierasz telefon.
12. Gdy chcesz zadzwonić z domu, naciskasz "0" by wyjść "na zewnątrz".
13. Od 4 lat siedzisz przy tym samym biurku, choć pracowałeś już dla 3 różnych firm.
14. Logo firmy jest dostosowywane do jej wizerunku raz w roku.
15. Najgorszą rzeczą przy resetowaniu komputera jest utrata tapety.
16. Idziesz do pracy, gdy jest ciemno i wracasz, gdy jest ciemno - nawet w lecie.
17. Masz zainstalowany program, który odlicza dni do Twojej emerytury.
18. "Urlop" od lat oznacza dla Ciebie jedynie ekwiwalent.
19. Twoi rodzice opisują Ciebie słowami "on pracuje przy komputerze".
20. Rozpoznajesz swoje dzieci dzięki fotografiom na biurku.
21. Czytałeś tą listę ciągle przytakując.
22. Zastanawiasz się, komu możesz tą listę przesłać dalej...
Ku przestrodze!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
63 Kto może poprawiać Pana Boga? |
|
|
|
|
Dekalog wg :Pismo Św. Księga Wyjścia 20:3-17 |
|
Dekalog wg: Katechizm Kościoła Katolickiego |
1 |
Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie |
1 |
Nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną |
2 |
Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko (…) Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym |
|
|
3 |
Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy |
2 |
Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno. |
4 |
Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić |
3 |
Pamiętaj, abyś dni święte święcił. |
5 |
Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie. |
4 |
Czcij ojca swego i matkę swoją |
6 |
Nie będziesz zabijał |
5 |
Nie zabijaj |
7 |
Nie będziesz cudzołożył |
6 |
Nie cudzołóż |
8 |
Nie będziesz kradł |
7 |
Nie będziesz kradł |
9 |
Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek |
8 |
Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu |
10 |
Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego |
9 |
Nie pożądaj żony bliźniego twego
|
|
|
10 |
ani żadnej rzeczy, która jest jego
|
▲ 64 Nie uzasadnione
1.Nie myję okien, ponieważ...
...kocham ptaki i nie chcę, żeby jakiś uderzył w czystą szybę i zrobił sobie krzywdę.
2.Nie pastuję podłóg, ponieważ...
...boję się, że któryś z gości się pośliźnie i coś sobie złamie, a ja będę mieć wyrzuty sumienia. Do tego jeszcze mógłby mnie zaskarżyć.
3.Koty z kurzu są całkiem w porządku, ponieważ...
...dotrzymują mi towarzystwa. Ponadawałam im imiona, a one zgadzają się ze wszystkim, co mówię.
4.Pajęczyny zostawiam w spokoju, ponieważ...
...wierzę, że każde w niej stworzonko powinno mieć swój dom.
5.Porządki wiosenne odpuszczam, ponieważ...
...lubię wszystkie pory roku jednakowo i nie chcę, żeby reszta była zazdrosna.
6.Nie wyrywam chwastów w ogrodzie, ponieważ...
...nie będę się przecież wtrącać w boskie sprawy. Bóg to projektant doskonały.
7.Nie chowam porozkładanych rzeczy, ponieważ...
...nikt ich potem nigdy w życiu nie znajdzie.
8.Kiedy robię imprezę, nie szykuję niczego wykwintnego, ponieważ...
...nie chcę, żeby się goście stresowali, co mają mi podać, kiedy idę do nich z wizytą.
9.Nie prasuję, ponieważ...
...wierzę etykietkom, na których napisano "nie wymaga prasowania".
10.Niczym zupełnie się nie przejmuję, ponieważ...
...nerwusy umierają młodo, a ja mam zamiar jeszcze się tu pokręcić i zostać pomarszczoną, zrzędliwą starą jędzą!!!
▲ 65 Zalewanie
(vademecum kto, co, jak pije
-------------------------------
i
jak się potem czuje)
Alfons, dupodajka- upija się w cztery dupy
Anestezjolog -do utraty tchu
Antysemita- pejsażówkę
Aptekarz, laborant- jeszcze po kropelce
Artylerzysta- do wiwatu
Astrolog- aż zobaczy gwiazdy
Bankowiec- na 40 %
Batiar- chlipi ćmagi bajury
Bednarz – dulda jak z cebra
Biegacz krótkodystansowy- 4 x 100
Budowniczy-do nawalenia
Chlewmistrz, świniopas-po prostu chleje, na świńskie ryło
Ciamajda, ćmok- ćmi ćmagę
Dentysta-na ząb
Dziadek – jak jeszcze może
Dziwka- do za/najebania
Dżokej-żłopie jak koń
Filozof -po namyśle
Franek „Gazrurka” - wali w gaz, gazuje
Fryzjer -do lustra
Gajowy, myśliwy, Bush-krzakówkę
Gastrolog zgorzkniały- żołądkową gorzką
Gołębiarz-gruchnie czasem
Górnik dołowy- głębszego
Grabarz-w trupa, na umór
Higienistka- tylko czystą
Hydraulik- z grubej rury, z gwinta
Ichtiolog, rybak- pod śledzika
Jubilat-100 x 100 lat
Kamerzysta, filmowiec- do zerwania filmu
Kardiolog- jak się go poprosi grzecznie, upije się serdecznie
Kierowca- nawala się jak jego autobus
Kolarz -w kółko Macieju
Koniuszy- koniak na koniu i rum na rumaku
Kontrabandzista- po pół basa
Krawiec -po naparstku i jest napruty
Ksiądz-abstynencją nie grzeszy
Kuba -do Jakuba, Jakub -do Michała
Latarnik- za tych co na morzu
Laryngolog, szwaczka – w szyję
Lekarz - na zdrowie, znachor-na umór
Leśniczy- aż zaszumi w uszach
Literat , niedopity- litrami
Lunatyk i ksiądz- księżycówę
Matematyk- na potęgę
Mądrala, ptasznik- chlup w ten durny dziób
Mechanik- z gwinta
Młodzież- spirytus młodzieżowy poniżej 80%
Morderca – leje w mordę
Myszołów, animator- aż zobaczy białe myszy
Nauczycie -po dzwonku,-lka- po przerwie
Nocny stróż- w ciemno, do dnia
Nurek -do dna
Ojciec, Brat Pijar- jak pijawka, bo zawsze niedopity
Ogrodnik, agent CBA-jabola, J23
Ornitolog- na sępa, leje w dziób
Palacz- grzeje 24h
Patolog, karawaniarz -zalewa się w trupa
Pediatra- po maluchu
Perfekcjonista- raz a dobrze
Pianista, pijak- aż będzie pijany, pianista Paleczny-pod palec
Pilarz, fryzjer- aż będzie podcięty
Pilot, gołębiarz- jak leci
Pisuardessa- do usrania
Polarnik - z lodem, pod lodem
Powodzianin-z czubkiem, bez zalewania, z życzeniami powodzenia
Pracowity- systematyczne
Praczka, ochlaptus, plotkara- chlapnie czasem
Psychiatra- do derilium
Pułkownik- pierdut po pół,
Rolnik- nawala się jak stodoła, jak koń (nawali i jedzie dalej)
Sopran koloraturowy,dekorator- kolorową
Stolarz - klinem klina
Stomatolog, szklarz, obrońca- wstawia się
Syndyk, likwidator- pije do upadłego
Świniopas- na krzywe ryło
Systematyczny, - nałogowo, permanentnie
Tenisista-setami
Wędkarz, powodzianin -zalewa robaka
Wiertniczy, karuzelniczy- do zakręcenia się w głowie
Woźnica, fantasta- końską dawkę z ułańską fantazją
Wytapiacz stali- stale
Zegarmistrz, wdowa- raz na jakiś czas
Żołnierz, st strzelec- strzela lufę
----------------------------------------------------------------------------
Przebudzenia po zalewaniu:
jako Kopciuszek -
budzisz się w jednym bucie;
- jako Rejtan - budzisz się pod
drzwiami z rozdartą koszulą;
- jako Królewna Śnieżka - budzisz
się i dostrzegasz jeszcze siedmiu nieprzytomnych facetów
;
-
jako Czerwony Kapturek - budzisz się w łóżku babci;
- jako
Krzysztof Kolumb - budzisz się na zalewie Rozlewia i myślisz, że to
Ameryka
- jako Śpiąca Królewna - budzisz się i czujesz, że ktoś
cię całuje, otwierasz oczy i widzisz, że pies ci mordę liże.
-
jako Kościuszko- gdzieś na polu, pod Racławicami Śląskimi
- jako
turysta- z szumem w uszach wodospadu Niagara
- jako Beduin na
Saharze- z jeszcze większym pragnieniem
-jako kutas budzisz się w kondomi
-jako szmata budzisz się na podłodze
-jako gówno budzisz się w kiblu
▲ 66 Pożegnanie
W studium językowym na Nankerpatz'u we Wrocławiu był letni kurs języka polskiego dla cudzoziemców
Kursanci po każdym etapie wręczali opiekunce kwiaty, a na koniec kursu przynieśli jej ogromną wiązankę kwiatów z pobliskiej hali targowej.
Opiekunka z wrażenia zemdlała.
Wezwana koleżanka przybiegła i widzi ją leżącą na wznak, u stóp ogromny bukiet, a na szarfie napis:
t
O
s t a t n i e t
p
o ż e g n a n i e t
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
▲ 67 W Cesarstwie Środkowoafrykańskim- Umba umba
Do Cesarstwa Środkowoafrykańskiego przybywa (XXVII pielgrzymka do Afryki 8-20.VIII.1985)z ojcowską wizytą długo wyczekiwany światowy Biały Ojciec,Wielki Przywódca Duchowy.
W Bangui, stolicy kraju, na Placu Cesarza Bokassy I(Jean-Béde Bokassa 1921-1996, 17 żon, 54 dzieci)od którego promieniście odchodzą, wydarte dżungli, aleje Bokassy II do XII
Na tym placu obok wybudowanej już dawno replikę watykańskiej bazyliki (Większej) Piotra i Pawła na Watykanie i czas najwyższy ją poświęcić jako bazylikę Mniejszą. Postawiono podwyższenie i odbywa się główna impreza.
Licznie zgromadzony jest lud, jego Cesarz, Cesarzowe, Książęta, dwór i dostojnicy.
Biały Ojciec w swym orędziu mówi:
-Ludu wierny, widzę w Was niewinność i wstrzemięźliwość
Tu tłum przerwał mowę i gestykulując, potrząsając dzidami, gromko krzyczał:
- Umba umba
Ukontentowany mówca ciągnął dalej
-Ludu wierny, strzeżcie się cielesnych przyjemności
Tu tłum ponownie i żwawiej przerwał mowę i gestykulując, potrząsając dzidami, gromko krzyczał:
- Umba umba
Niemal wniebowzięty(już wtedy) mówca ciągnął dalej:
-Ludu wierny, miłujcie się, ale prezerwatywa nie będzie Wam dana
Tłum oszalał, przerwał mowę i gestykulując, potrząsając dzidami,podrzucając pióropusze i inne akcesoria gromko krzyczał:
- Umba umba
Wszystko to wiernie relacjonował dziennikarz Radia Vaticana, będąc niezmiernie uradowany, ale musiał zrobić przerwę na potrzebę fizjologiczną (mniejszą). W tym celu odszedł na lesisty skraj. Tam zastał go wojownik osobistej ochrony i zanosząc się od śmiechu, wskazał włócznią i zawołał:
-Jakie ten bladas ma małe Umba umba
…...
W Cesarstwie Środkowoafrykańskim-Kradzież Umba umba
W Cesarstwie Środkowoafrykańskim zauważono, że wszyscy chodzący ulicami mężczyźni trzymają się za Umba umba(w j.suahili -członek, prącie, penis,kutas).
Tajna policja zbadała i doniosła Cesarzowi Bokassie I, że jego przeciwnicy, chcąc zdestabilizować Cesarstwo, rozpuścili plotkę o kradzieży przez Naczelnego Szmana co dorodniejszych okazów Umba umba, w sobie wiadomym celu.
Niby to niemożliwe, ale przecież Szaman ma nadprzyrodzoną moc, więc jak tu nie uwierzyć?
A problem jest nie tylko estetyczny i religijny,ale też gospodarczy, bowiem produkcja przemysłowa spała o połowę wskutek całkowitej jednoręczności.
W przeciwdziałaniu recesji Cesarz wydał Obwieszczenie nr 69/96, gdzie oznajmia, że Szaman tylko pożycza Umba umba i oddaje. I to w stanie nieużywanym.
Opozycja odpowiedziała następną plotką:
„Owszem oddaje, ale już nie taaakie”
▲ 68 OjDyrdum
W WYŻSZEJ SZKOLE KULTURY SPOŁECZNEJ I MEDIALNEJ (Droga Starotoruńska 3, 87-100 Toruń Tel. (+48 56) 6504000) Ojciec Dyrektor kazał główną salę ozdobić freskami będącymi alegorią Jego podstawowych wartości: życia i chleba.
Wzięty malarz sprawnie uwinął się z dziełem i po uroczystym, modlitewnym odsłonięciu i pokropieniu dzieła, zebranym ukazały się widoki na niebieskim tle: brzuch ciężarnej wieloródki, topielec i spalony przaśny chleb.
Ktoś nabożnie zapytał artystę:
-Jaki tytuł mają te obrazy?
- "Za późno wyjęty".
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
▲
69 Czapka
Lenina
Jóźku z Łyczakowa robił interesy na wschodzie, osiadł w Odessie i tam zastała go Rewolucja Październikowa.
Postanowił więc repatriować się do Polski, sprzedał dom i dobytek. Za uzyskane ruble, by nie wracać z pustymi rękami, kupił na kartki kufajkę oraz na czarnym rynku rower(wiełosypied), który żuliki ukradli mu podczas pierwszej przejażdżki.
Idzie więc na posterunek Czeki(później NKWD, później KGB) i zgłasza kradzież.
A tam sam Dzierżyński(1877-1926), który będąc na urlopie, wciela się, dla rozrywki, w zwykłego czekistę.
Poszkodowany zgłasza kradzież:
- Kupił ja sobi rowyr, jady sy ulicu w Odessi i gwiżdży jak sztajir, zatrzymuji si przyd dworcym, stawiam rowyr pupud ściany, odracam si i patrzy na dzygar zobaczyć kutra gudzina je-nu była pół du pionty - udwracam si znowu, a tu rowera ni ma. Bih me.
Ludowy Komisarz wskazuje na obraz wiszący za nim na scianie i pyta:
-Nu Josip, a szto ty tam widziawszy?- pyta jowialnie, wyraźnie zadowolony, że może sobie pogadać jak jak Wilniuk z batiarem lwowskim.
-Ta na obrazi Lenin stoit, wystupajet i smotrit na na czlenow Politbiura, a ruku pagraża pamieszczykam, kontrrewolucjonistam i żulikam – próbuje tłumaczyć łamaną ruszczyzną nasz rodak.
-Nu da, tawariszcz Lenin stawszy i przemawiawszy na Politbiuro - powtarza ludowy komisarz- Nu a co z drugu jego reńku? -dopytuje i pykając fajkę.
-Wo wtaroj ruce dzierżit czapku, – posłusznie opisuje Józio.
-Nu da, tawariszcz Lenin stawszy i przemawiawszy na Politbiuro, a w reńcy trzymawszy szapku- tu komisarz już nie wytrzymał, wstał i ryknął na Joźka-
a ty, Paliak durak, w samom cientrum Odiessy obracawszy si i wypuskawszy z ruki wiełosypied- stokrotni wartiostiowszy czem szapka!
zapamiętanie przez zapomnienie w tournée po Chorwacji
(21 09-20 10 2013)
Zapamiętamy
|
bo zapomnieliśmy |
w |
Split z Pałacem Dioklecjana z III w ne wpisane na listę UNESCO
|
fotoaparat rocznik 2006, który i tak ledwie dychał
|
na ławce promenady Obala Hrvatsgok Narodnog Pregoroda, obok pałacu
|
Dubrownik -średniowieczne stare miasto wpisane na listę UNESCO
|
okulary do czytania kupione w chińskim centrum w roku 2013
|
na Ploče iza Grada
|
Jezera Plitvicka: 80-100 wodospadów wpadających do 18-20 jezior( w zależności kto liczy i w jakim jest stanie)
|
sweterek ze sklepu Tani Armani
|
na siedzeniu wewnętrznej kolejki rano
|
plecak rocznik 2010 kupiony za 2,50 zł w Tesco
|
ponownie na tym siedzeniu wewnętrznej tej kolejki, wieczorem, po odnalezieniu się sweterka. Czy to ma coś wspólnego z datą 13-10-13?
|
|
Park Prevlavka w zatoce Kotorskiej przy granicy z Czarnogórą
|
majtki (ale dla odmiany znaleźliśmy piłeczkę do tenisa)
|
plaża i park narodowy
|
Trogir miasto z III w ne wpisane na listę UNESCO
|
załatwić się i musieliśmy nieść na wyspę Ciovo, gdzie mieszkaliśmy
|
Trogir boardwalk Bana Berislavica Obala
|
Zadar -miasto z IV w ne wpisane na listę UNESCO
|
coś, ale nie pamiętamy co to było
|
całe miasto |
Rijeka- zatoka, morze
|
nic |
całe miasto |
…..................................................................................
Z chlebkiem
Bitwa o Lotkę